Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sądeczanie pożegnają pasjonata Tatr

Stanisław Śmierciak
Ryszard Patyk na ostatniej wyprawie w Tatry, kilka chwil przed tragedią
Ryszard Patyk na ostatniej wyprawie w Tatry, kilka chwil przed tragedią Fot. Archiwum Polskiego Towarzystwa Tarzańskiego
Po polskiej stronie Tatr pogoda nie była najgorsza. Po słowackiej wręcz przeciwnie. O poranku w minioną niedzielę Ryszard Patyk i dwoje jego przyjaciół byli jednak na Słowacji. On posiadał największe doświadczenie w wyprawach górskich. Ocenił, że zaplanowana wspinaczka nie będzie możliwa. Pozostawili sprzęt taternicki w aucie. Kaski, liny, czekany. Wybrali się w rejon podejścia na szczyt zwany Gankiem, tylko na rekonesans. Nikt nie przypuszczał, że to spacerowe wyjście może być dla Ryszarda ostatnim spojrzeniem z bliska na umiłowane Tatry. Ostatnim spojrzeniem na świat. Około godz. 11.20 runął w przepaść.

Czytaj także: Porzeb Ryszarda Patyka w sobotę na cmentarzu przy ul. Rejtana

Tatry fascynowały i wciągały Ryszarda. Z Nowego Sącza, gdzie zamieszkał z wyboru, przez lata wyruszał w różne masywy. Był na najwyższej górze Irlandii - Carrantuohill (1039 m n.p.m.). Wiele razy patrzył na Karpaty z najwyżej położonych miejsc w Rumunii i Ukrainie. Dwakroć mierzył się z Mont Blanc w Alpach. W zdobyciu tego najwyższego punktu Europy przeszkodziła mu pogoda. W latach 2001 i 2003 zawracał spod szczytu.

- Od lat marzył o skompletowaniu Korony Tatr, wejściu na wszystkie szczyty piętrzące się powyżej 2400 metrów nad poziomem morza - opowiada Wojciech Szarota, prezes sądeckiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, w którym działał Ryszard Patyk. - Brakowało mu jedynie Ganku (2462 m n.p.m.) w słowackiej części Tatr. Chciał wdrapać się tam zanim, dla własnej satysfakcji, złoży egzamin na przewodnika tatrzańskiego.

Według członka sądeckiego PTT Ryszarda Wójsa, Patyk był taternikiem rozważnym, ale z dużą fantazją. Dawniej wspinał się, aby fotografować. Teraz fotografował, żeby udokumentować, gdzie się wspiął. W niedzielne przedpołudnie przyjaciele Ryszarda utrwalili go, kiedy szedł z nimi w stronę Ganku.

Słowaccy ratownicy Horskiej Zachrannej Slużby są pewni, że sądeczanin zmylił drogę. Dlatego szedł trasą wspinaczkową. Prezes sądeckiego PTT opowiada, że przyjaciele, z którymi Ryszard wędrował w niedzielę, zapamiętali, jak na odgłos spadającego kamienia zrobił gwałtowny unik. Wtedy stracił równowagę lub złapał się jakiegoś występu skalnego, którego dotknąć nie należało. Runął w dół.

Ryszard Patyk wiele razy mówił znajomym, że marzy, by kiedyś nie męczyć się niedołężnością i powolnym umieraniem. By wyjść w góry nie byle jakie, lecz swe ukochane Tatry i tam zginąć w jednej chwili. Tatry spełniły Jego marzenie. Upomniały się o niego przedwcześnie. Miał dopiero 63 lata i wielkie plany.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto