Wciąż zagrożonej spadkiem Sandecji punkty są potrzebne jak rybie woda. Potyczka ze znajdującym się jeszcze w szoku po wysokiej porażce z Arką Gdynia Stomilem wydawała się znakomitą okazją do wzbogacenia jej punktowego konta. Była to więc ważna dla "Biało-Czarnych" konfrontacja.
Niezależnie od tego, widzów na stadion przyciągnął zapowiadany debiut w barwach Sandecji okrzyczanego wielkim talentem 21-letniego wychowanka piłkarskiej akademii FC Barcelona Armanda Elli Kena. Trener Piotr Stach nie znalazł jednak dla niego miejsca w wyjściowym składzie, a jego podopieczni z boiska schodzili z opuszczonymi głowami.
Mecz nie mógł rozpocząć się dla miejscowych gorzej. Już pierwsza akcja gości dała im prowadzenie. W 25 sek. Ukrainiec Vołodymyr Koval znalazł się oko w oko z Łukaszem Radlińskim i nie zmarnował okazji. Sandecja dosyć szybko otrząsnęła się po tym szoku, ale strzały Mateja Nathera i Łukasza Grzeszczyka mijały światło bramki.
Przyjezdni odpowiedzieli "główką" Piotra Darmochwała, po której piłka o centymetry poszybowała obok słupka. Niewiele pomylił się także w 30 min strzelający tuż nad poprzeczką Koval. Miejscowi przed szansa stanęli w 35 min, gdy po idealnej wrzutce Marcina Makucha, żaden z jego partnerów nie sięgnął toczącej się obok pustej bramki futbolówki. Chwilę później Radlińskiego omal nie pokonał niefortunnie interweniujący Dawid Szufryn.
Tuż przed przerwą sytuacja sądeczan stała się dramatyczna. Ponownie za sprawa Kovala, który tak idealnie kopnął piłkę z rzutu wolnego, że ta wylądowała w okienku.
Po przerwie w ekipie MKS pojawili się dwaj napastnicy: Fabian Fałowski i wspomniany Ella Ken. Sandecja postawiła więc na atak. Innego wyjścia zresztą nie miała. Efekt takiej postawy przyszedł w 57 min, gdy po dośrodkowaniu Grzeszczyka z rzutu wolnego wspomniany Fałowski z kilku metrów wepchnął piłkę do siatki.
Gospodarze poszli za ciosem i przed zmarnowanymi szansami stanęli wkrótce ponownie Fałowski i Mateusz Bartków, a w 69 min Grzeszczyk omal nie przelobował wysuniętego przed linię Piotra Skibę. Już do końca meczu na boisku rządzili gracze Sandecji, ich ataki przypominały jednak próby skruszenia czołem litego betonu.
Kolejna porażka "Pasów", mimo ich zupełnie przyzwoitej postawy, stała się w ten sposób faktem, a występ Elli Kena uznać należy za poprawny. Widać, że w piłkarzu tym drzemią ogromne możliwości.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?