Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwa świata w halowym enduro: zwyciężył Tadeusz Błażusiak [ZDJĘCIA]

Rafał Kamieński
fot. Rafał Kamieński
Nowotarżanin Tadeusz Błażusiak wygrał w łódzkiej Atlas Arenie drugą eliminację mistrzostw świata w halowym enduro. Najbardziej utytułowany motocyklista ostatnich pięciu lat w enduro extremer i enduro croosie (pięć razy z rzędu wygrywał w słynnym Erzbergrodeo) zwyciężył we wszystkich trzech biegach. Po zwycięstwie w równie fantastycznym stylu jak podczas pierwszej eliminacji w Genui jest pierwszy w klasyfikacji generalnej.

W Łodzi drugi był Anglik Johnny Walker, zaś trzeci szwedzki motocyklista Joakim Ljunggren. Warto dodać, że był to pierwszy występ Błażusiaka w Polsce w oficjalnych zawodach (odkąd zrezygnował ze startów w motocyklowym trialu na rzecz endurocrossu). W tym momencie Błażusiak ma 39 pkt. przewagi nad drugim w generalnej klasyfikacji Jonnym Walkerem, a do końca jeszcze tylko jedna eliminacja (5 lutego w Barcelonie).

Publika w Atlas Arenę mogła po raz pierwszy przekonać się więc na żywo dlaczego Tadeusz „Teddy" Błażusiak cieszy się niezmiernym poważaniem w obydwu Amerykach i w Europie. Po prostu miażdży konkurencję. A ta była w Łodzi doborowa, bo Polska po raz pierwszy gościła światową elitę enduro. Polak błyszczał na tle tej elity jak perfekcjonista nad grupą juniorów. W każdym biegu dublował rywali i tak naprawdę nikt nie mógł mu zagrozić.

- Wiedziałem, że będę mógł liczyć na wsparcie publiczności, ale to co mnie spotkało przeszło moje najśmielsze oczekiwania - nie ukrywał wzruszenia „Teddy". - To było wspaniałe. Pierwszy raz mogłem rywalizować przed Polską widownią i muszę przyznać, że to w połączeniu z trzema zwycięstwami dało mi wielki zastrzyk pozytywnej energii. Błażusiaka wspierał liczny fanklub z Tylmanowej na Podhalu.

Drugą najbardziej charakterystyczną na trybunach grupą (o czym nie omieszkał wspomnieć kilkakrotnie spiker) byli kibice Pawła „Pablo" Kaima z tymbarskiego Joniec-Team. Z Tymbarku do Łodzi wyruszył bowiem cały autokar kibiców motocyklisty rodem ze Słopnic.

Paweł Kaim może mówić o sporym pechu. Od jazdy w ścisłym finale z Błażusiakiem i resztą gwiazd enduro oddzieliło go w eliminacjach jedenaście setnych sekund. W repasażowym biegu ostatniej szansy Kaim był czwarty, a do finału wchodziło tylko trzech zawodników. Warto dodać, że Paweł Kaim nie mógł wystartować na motocyklu, na którym na co dzień trenuje. Wszystko przez dość kuriozalną decyzję organizatorów, którzy wymagali, by stricte sportowe maszyny były normalnie zarejestrowane do ruchu ulicznego.

- Szkoda że sie nie udało, tym bardziej, że finał był bardzo blisko - mówił po starcie niepocieszony zawodnik Joniec Team . - Niewątpliwie był to tor bardzo techniczny. Liczyło sie perfekcyjne panowanie nad motocyklem. Ja swojej maszyny nie czułem. Tym razem nie wyszło, ale w przyszłym roku będzie lepiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na limanowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto