Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grzeszczyk: Mam nadzieję, że więcej ludzi zacznie przychodzić na stadion

Rozmawiał Łukasz Madej
27-letni Łukasz Grzeszczyk do Sandecji trafił przed rokiem
27-letni Łukasz Grzeszczyk do Sandecji trafił przed rokiem Jerzy Cebula
O dzisiejszym spotkaniu (godz. 19) z GKS-em Tychy i nowym sezonie I ligi opowiada piłkarz Sandecji Nowy Sącz Łukasz Grzeszczyk. - Nie ma czasu na eksperymenty. Ten sezon trzeba zacząć dużo lepiej niż poprzedni - mówi zawodnik.

Latem Widzew Łódź Pana nie kusił?
Nie, nie było takiego tematu.

Ale w ruszającym już dziś sezonie spotkanie właśnie z łodzianami będzie miało dla Pana szczególne znaczenie.
Tak, na pewno miło będzie zagrać przeciwko Widzewowi. Miałem jednak nadzieję, że to w pierwszej rundzie wystąpimy na stadionie w Łodzi, bo wiadomo, że wiosną ze względu na budowę nowego obiektu oni przenoszą się gdzie indziej. Stało się jednak inaczej, bo już niedługo zmierzymy się w Nowym Sączu. A jeśli chodzi o emocje, to czas spędzony w tym klubie może nie był dla mnie jakiś kolorowy, ale sentyment na pewno jest. Zresztą, byłem tam trzy lata, więc choćby z tego powodu śledzę informacje na temat tego zespołu. To już jednak nie jest ten Widzew, w którym ja grałem. Wtedy też była I liga, ale o miejsce walczyło 30 piłkarzy. Drużyna była bardzo silna.

Widzew to największa marka na zapleczu ekstraklasy, ale najmocniejszą drużynę mają pewnie w Lubinie.
Wydaje mi się, że Zagłębie nie będzie tak mocne jak w poprzednim sezonie Bełchatów, który miał naprawdę fajną drużynę. Zresztą, GKS już w rundzie, na koniec której spadł z ekstraklasy, pokazał, że dobrze gra w piłkę. Nie utrzymali się, ale zdobyli dużo punktów i przede wszystkim zatrzymali większość piłkarzy. Byli już zgrani i to im potem służyło w I lidze. A wie pan, aspiracje może mieć każdy, ale i tak liga wszystko weryfikuje. Taka Arka Gdynia chyba co roku chce awansować, a zawsze kończy na piątym czy szóstym miejscu.

Na jaką lokatę stać Sandecję Nowy Sącz?
Nie chciałbym mówić o konkretnym miejscu. Na pewno jednak większość piłkarzy, którzy występowali tutaj wiosną, zostało w Nowym Sączu. Wtedy kilka spotkań zagraliśmy naprawdę fajnie, dobrze to wyglądało, więc może w tym roku nie będzie jak wcześniej, że Sandecja walczy tylko o utrzymanie. O awansie nie mówię, ale o jakimś wyższym niż wcześniej miejscu.

Gdyby nie kiepska końcówka minionych rozgrywek, to już poprzedni sezon można było skończyć bardzo blisko ścisłej czołówki.
Zgadza się i czuliśmy trochę niedosyt. Straciliśmy dużo punktów w meczach, które mogliśmy wygrać. Z Flotą czy GKS Tychy u siebie, Stomilem w Olsztynie. Trochę też posypała nam się obrona, było dużo roszad. Do tego mieliśmy już pewne utrzymanie, więc trener chciał też sprawdzić najmłodszych chłopaków. Teraz czasu na eksperymenty nie ma i sezon trzeba zacząć lepiej niż poprzedni.

Kiepski start przed rokiem sprawił, że Mirosława Hajdę zastąpił Ryszard Kuźma, który niedawno odszedł z klubu. Był Pan zaskoczony?
Tak jak każdy. W ogóle nie pojawiały się jakieś głosy, że coś w tej sprawie może nie być tak. Każdy z nas miał do trenera Kuźmy szacunek i każdy stał za nim. Trochę dziwna i zaskakująca decyzja.

Jozef Kostelnik też preferuje ładny dla oka futbol?
Chyba każdy chce grać ładnie i nowy trener pewnie też. Na pewno treningi są teraz inne. Przekonamy się, jak to wszystko będzie wyglądać. Pracujemy razem dopiero drugi tydzień, więc ciężko mi coś więcej powiedzieć.

Patrzy Pan sobie z boku na kolegów i myśli: "Jesteśmy mocniejsi niż w poprzednim sezonie"?
To, że jesteśmy mocniejsi, nie ulega wątpliwości. Choćby dlatego, że niemal wszyscy spędziliśmy ze sobą cały poprzedni rok. Z tego względu lepiej się rozumiemy i jesteśmy bardziej zgranym zespołem.

W drużynie nie ma już jednak Marcina Cabaja, który przez ostatnie dwa lata niemal zawsze imponował formą.
Każdy widział, że to dobry bramkarz. Marcin wiele razy nam pomagał. Nie wiem, dlaczego w klubie nie został, ale takie jest życie piłkarza. Mamy Marka Kozioła, który też jest bardzo dobrym bramkarzem i nie powinno być tutaj żadnych problemów.

Życie napisało ciekawy scenariusz, bo dziś rozgrywki inaugurujecie na swoim stadionie meczem z GKS Tychy, czyli zespołem, do którego trafiło kilku piłkarzy i trener Kolejarza Stróże.
Szykuje się fajny mecz. Mam nadzieję, że wystartujemy lepiej niż w poprzednim sezonie, zdobędziemy trzy punkty i będzie to dla nas jakiś taki bodziec, żeby uwierzyć, iż można grać o coś więcej niż tylko utrzymanie.

Terminarz was jednak nie rozpieszcza, bo w zasadzie wszystkie ekipy, z którymi zagracie do piątej kolejki, zgłaszają chęć walki o ekstraklasę.
My też moglibyśmy sobie mówić, że chcemy walczyć o awans, tylko że rzeczywistość może ułożyć się zupełnie inaczej. Na razie to każdy startuje od zera.

Kiedyś o stadionie w Nowym Sącz mówiło się - twierdza, i pewnie, żeby przyciągnąć ludzi na trybuny, trzeba byłoby ją zbudować od nowa. Bo nie ma co ukrywać - frekwencja na meczach Sandecji jest niska.
Jest niska, a Nowy Sącz nie jest przecież jakimś małym miastem. Sam myślałem, że będzie pod tym względem lepiej. Wierzę, że dobrymi wynikami, wysokim miejscem sprawimy, iż więcej ludzi zacznie - choćby z ciekawości - przychodzić na stadion.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto