Cenione przez smakoszy sandacze i szczupaki, a także leszcze, karpie, klenie i płocie wpadają w sieci kłusowników na Jeziorze Rożnowskim. Złodziei ściga policja i straż rybacka, ale procederu całkowicie wyeliminować nie jest w stanie.
Jesienne żniwa w wodzie
- Problem zaczyna się jesienią, gdy nad jeziorem nie ma już tak wielu ludzi jak w sezonie - mówi Artur Szczygieł, specjalista ds. ochrony wód w Polskim Związku Wędkarskim w Nowym Sączu. Kłusownicy wypływają nocą na wodę i zarzucają sieci.
Ich tropem podążają strażnicy. Zatrzymanie sprawców na gorącym uczynku jest jednak trudne. Gdy podpływają do ich łodzi, kłusownicy wyrzucają sieci. Czasem też po prostu je gubią. Niedawno znaleziono sieć, w której było 40 rozkładających się sandaczy. Każdy z nich ważył prawie trzy kilogramy, a kilogram tej ryby kosztuje 45 zł. Kłusownicy ponieśli więc dotkliwą stratę.
Tracą też na działaniach strażników, którzy wyciągają sieci specjalnymi hakami. Bywa, że za jednym razem wydobywają nawet sześć sztuk sieci, a każda jest warta średnio 150 zł. Zdaniem Szczygła kłusowanie na większą skalę trwa do zimy. Gdy jezioro zostanie skute lodem, nikt już sieci nie zarzuci. Co nie oznacza, że złodzieje przestaną kraść.
Ustawiają się na tzw. okrajkach, czyli pokrytych lodem fragmentach najbliższych brzegowi i stalowymi widłami, tzw. ościeniami polują na duże ryby. Najczęściej ofiarami są brzany ważące do 5 kg. Zdarzają się także przypadki kłusowania przy pomocy kuszy. Tak w ręce strażników wpadło dwóch mieszkańców gminy Laskowa, którzy na rzece Łososince zabijali klenie.
Działali nocą, stosując latarkę. Ryby płynęły do światła i ginęły. Zapłacili mandat w wysokości kilkuset złotych. Aż 3 tys. zł zapłacił natomiast kłusownik, który łapał na wędkę pstrągi w okresie ochronnym, który trwa od września do końca stycznia.
Pokątny handel rybą
Kłusownicy sprzedają złowione ryby prywatnym odbiorcom i restauratorom. Jeśli klientów brakuje, zamrażają towar i zjadają w ciągu kilku miesięcy.
Kłusowniczy sezon już trwa. Do tej pory straż rybacka wyłowiła 14 sieci. Rok wcześniej było ich aż 21. Do tego doszło 16 sznurów, do których doczepiono po 100 haczyków. Na każdy nabito małe rybki, na które polują sandacze i szczupaki.
Karaniem kłusowników zajmują się sądy. Bywa, że złodzieje muszą płacić PZW nawet po kilka tysięcy złotych nawiązki.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?