Wyniki rankingu "Forbesa" zaskoczyły braci i załogę firmy. Wszyscy zachodzili w głowę, co się stało z 330 milionami złotych, o które nieoczekiwanie zmniejszył się majątek rodziny Koralów. - Wartość samej marki firmy szacowana jest na pół miliarda złotych - mówi Mariusz Jurek. - Od trzech lat nasze obroty i zyski rosną o kilkanaście procent rok do roku. Kondycja finansowa firmy jest świetna, a tu nagle pojawia się ranking, który nie odpowiada rzeczywistości.
Zastępca redaktora naczelnego magazynu "Forbes" Jacek Pochłopień wyjaśnia tymczasem, że ranking zbudowano w oparciu o wiarygodne źródła. Chodzi o analizę aktywów firmy i środków pochodzących z transakcji biznesowych. - Bazowaliśmy na wartości akcji i udziałów, szacowaliśmy w oparciu o przychody, wynik operacyjny, a także kapitały własne czy zadłużenie - zaznacza Jacek Pochłopień. - Wyliczenia nie dotyczą prywatnych składników majątku.
- W takim razie dlaczego w rankingu pojawia się Józef Koral z rodziną? - docieka dyrektor Jurek. I dodaje, że po opublikowaniu rankingu korespondował z "Forbsem", który udzielił mu tych samych odpowiedzi, co "Gazecie Krakowskiej". A wynika z nich, że w sytuacji, gdy do małżonki czy rodziny należy istotna część majątku i bliscy odgrywają ważną rolę w prowadzeniu biznesu, to nie powinno się ich uwzględniać osobno. Partnerem Józefa Korala w biznesie jest jego brat Marian.
- Sądecka spółka osiąga dobre wyniki finansowe, jednak od kilku lat obserwowaliśmy zmniejszające się zyski różnego rodzaju - wyjaśnia Jacek Pochłopień. - Stało się to widocznym trendem, stąd zmiana wyceny. Zawsze jednak należy traktować ją szacunkowo - podkreśla.
Mariusz Jurek ostro odpowiada, że nawet szacunki powinny wiązać się z rzeczywistą wartością majątku. A ta, jak utrzymuje, jest znacznie wyższa od podanej przez miesięcznik. - Nie zamierzamy walczyć z "Forbesem", choć ich ustalenia uważamy za mocno nierzetelne - dodaje dyrektor Jurek. - Ranking traktujemy w kategoriach sportowej rywalizacji. Jak do każdego tego typu zestawienia podchodzimy z dystansem.
Zdaniem doktora Bohdana Dzieciuchowicza, byłego doradcy Leszka Balcerowicza i eksperta ds. wizerunku, takie podejście sądeckiej firmy jest właściwe. - Ta firma produkuje lody konkurujące ceną z europejskimi liderami tej branży - podkreśla dr Dzieciuchowicz. - Jej klienci nie kupują specjalistycznej prasy i nie analizują stron gospodarczych największych gazet. Wybierając produkt na półce, nie kierują się pozycją producenta w takim czy innym rankingu.
Naukowiec zauważa jednak, że zestawienie, pokazujące spółkę w niekorzystnym świetle, może mieć wpływ na współpracę z kooperantami, dostarczającymi firmie surowce czy półprodukty. - Wyraźny spadek wartości majątku może świadczyć o tym, że w firmie źle się dzieje - wyjaśnia dr Dzieciuchowicz. - Tym samym rodzi to obawę, że z czasem mogą pojawić się problemy na przykład z terminowym rozliczaniem faktur za dostarczone towary.
Spekulacjom na pewno sprzyja nieugięta postawa braci Koralów, którzy z zasady nie udzielają wywiadów, nie mówią o tym, co dzieje się w ich firmie i nie komentują pojawiających się informacji, dotyczących jej działalności. Nie złamali tej reguły nawet w lutym 2012 r., gdy w świecie biznesu pojawiła się plotka o rzekomych przygotowaniach do sprzedaży lodowego królestwa któremuś ze światowych potentatów tej branży.
Tropy wiodły do firmy Nestle, której fabryka Gerbera w Rzeszowie sąsiaduje z zakładem Korala. Spekulowano, że spółką zainteresowany jest też Unilever, właściciel Algidy. Żadna z przywołanych firm nie komentowała tych doniesień.
- Gdyby wspomniane firmy faktycznie były zainteresowane przejęciem spółki KORAL, to już dawno by do tego doszło - uważa Piotr Grauer, ekspert firmy doradczej KPMG w Warszawie. - Fakt, że w lutym tego roku do spółki weszła trójka dzieci Józefa Korala świadczy o tym, że bracia nadal zamierzają ją rozwijać i nie myślą o wycofaniu się z branży.
Piotr Grauer podkreśla, że rynek sprzedaży lodów jest wyjątkowo kapryśny. Uzależniony od niepewnej pogody i rosnących oczekiwań klientów. - Koral ma jednak ten atut, że nie idzie na wojnę z wielkimi producentami, którzy zdominowali wielkie sieci handlowe - dodaje ekspert. - Skupia się na mniejszych sklepach i tam skutecznie dociera do klienta.
Sądecka spółka nie szczędzi też pieniędzy na ekspansywną reklamę telewizyjną. Stać ją na to, by w najlepszym czasie antenowym lody zachwalały takie gwiazdy jak Maryla Rodowicz, Katarzyna Figura, Helena Vondrackova, Doda czy modelka Joanna Krupa. Na zyski z reklamy słodkości skusił się nawet Daniel Olbrychski, który zarzekał się, że nigdy w reklamie nie wystąpi. Zmienił zdanie, gdy bracia Koralowie nieoczekiwanie odwiedzili go w jego domu na Podlasiu. Szybko przekonali go do zmiany stosunku do marketingowych chwytów.
Firma braci Józefa i Mariana Koralów przez lata była synonimem sukcesu ludzi, którzy ciężką, uczciwą pracą dorobili się majątku. Zaczynali w 1979 r. od kręcenia lodów w małym zakładzie w Limanowej, ponieważ sądeccy urzędnicy uznali, że skoro w mieście są już dwie lodziarnie (Argasiński i Lelito), to dla trzeciej nie będzie miejsca.
Ambitni bracia pakowali więc swoje lodowe słodkości do termosów i rozwozili je do klientów. W latach 90. wzięli półtora miliona marek kredytu, kupili włoską maszynę do robienia lodów i wypłynęli na szerokie wody.
Dziś mają zakład produkcyjny w Rzeszowie i siedzibę w Nowym Sączu. W sezonie zatrudniają prawie 3 tys. osób, zimą pół tysiąca. Do nich należy 30 proc. lodowego rynku w Polsce.
Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?