Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katastrofa kolejowa w Szczekocinach: sądeccy strażacy przeszukiwali wraki pociągów

Stanisław Śmierciak
fot. archiwum polskapresse
Sądeccy strażacy z Małopolskiej Grupy Poszukiwawczo Ratowniczej uczestniczyli w akcji ratowniczej na miejscu katastrofy kolejowej w Szczekocinach, gdzie zderzyły się dwa pociągi pasażerskie.

- Nie czekaliśmy na oficjalne zadysponowanie naszej jednostki przez sztab akcji - mówi brygadier Bogdan Gomulak, dowódca Małopolskiej Grupy Poszukiwawczo Ratowniczej PSP z Nowego Sącza - Około pół godziny po przekazanej przez media wieści o katastrofie kolejowej w Szczekocinach, wszyscy członkowie grupy, a jest nas trzydziestu, byli w jednostce. Kiedy nadszedł sygnał, że mamy tam ruszyć to potrzeba było zaledwie minut do wyjazdu. Polecenie nie obejmowało całej grupy, a jedynie przewodników z psami i załogę jednego wozu. Nasz Mercedes Atego ma miejsca dla 9 osób. W tym gronie było trzech przewodników ze specjalnie wyszkolonymi psami. Dwóch z Ochotniczej Straży Pożarnej w Biegonicach i jeden z Małopolskiej Grupy Poszukiwawczo Ratowniczej.

Sądeccy ratownicy wyjechali z bazy w sobotę pięć minut przed północą. Na miejscu katastrofy byli osiem minut przed godziną trzecią w nocy w niedzielę. Niska temperatura, będąca przekleństwem dla ofiar katastrofy, okazała się sojusznikiem sądeckich ratowników. Grząski teren był zamarznięty i na tyle stabilny, że olbrzymi wóz transportujący sądecką ekipę mógł podjechać blisko obszaru działania. ratownicy i ich psy od razu ruszyli na przeszukiwanie roztrzaskanych wagonów i terenów wokół miejsca katastrofy. Istniała obawa, że poszkodowani, w szoku, mogli odejść od pociągów. Sądeczanie współdziałali z podobnymi grupami z Jastrzębia Zdroju i Łodzi. Psy, które sygnalizują odnalezienie jedynie żywych ludzi, nie dały ani jednego zgłoszenia.

- Dla grupy z Nowego Sącza, która ma olbrzymie doświadczenie w akcjach ratowniczych i poszukiwawczych po trzęsieniach ziemi, katastrofach budowlanych, a nawet przeszukiwaniu gór po zejściu lawiny i działa w różnych stronach świata, był to pierwsze zadanie w miejscu katastrofy kolejowej - relacjonuje brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego PSP w Nowym Sączu. - Jak mówili po akcji jej uczestnicy, było to całkiem nowe wyzwanie i pozwoliło zebrać spostrzeżenia oraz doświadczenia, gdyby kiedyś trzeba było powtórzyć podobną pracę.

Dziesięć minut po godz. 5 nad ranem w niedzielę główny sztab akcji ratowniczej w Szczekocinach podziękował sądeckim ratownikom i uznał ich misję za wypełnioną. Wóz ratownikami i ich psami dotarł do bazy w Nowym Sączu około godz. 8.20 w niedzielę.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto