- Chcemy zmienić wizerunek hospicjum, które jest kojarzone z miejscem do umierania - podkreśla Zofia Kubisz-Pajor, dyrektor ds. medycznych sądeckiej placówki. - Prócz chorych w terminalnym stadium choroby nowotworowej trafiają do nas także pacjenci z przewlekłymi chorobami kardiologicznymi i neurologicznymi. Są rehabilitowani i część z nich wychodzi do domu.
Zofia Kubisz-Pajor wspomina przypadki chorych, których wniesiono do hospicjum na noszach. Po kilku tygodniach wyszli o własnych siłach. Niedawno miasto przekazało 17,2 tys. zł na tzw. weekendową rehabilitację podopiecznych hospicjum. Dzięki temu można pracować z nimi nie tylko od poniedziałku do piątku, ale przez cały tydzień. To ważne w przypadku pacjentów z chorobami przewlekłymi, którzy powinni mieć zapewnioną ciągłość rehabilitacji.
Wieści o sądeckim hospicjum dotarły poza granice regionu. O miejsca w placówce pytają rodziny chorych nie tylko z Małopolski, ale i Śląska. W taki sposób trafił tutaj pan Józef z Bytomia, toczący ciężką walkę z nowotworem. Obecnie na miejsce w hospicjum czekają dwie osoby. Kierownictwo placówki podkreśla jednak, że sytuacja w tej specyficznej medycznej działalności jest dynamiczna. Bywa, że chory umiera, zanim znajdzie się dla niego miejsce.
Leszek Zegzda, prezes zarządu Towarzystwa Przyjaciół Chorych "Sądeckie Hospicjum" podkreśla, że pomimo pochwał kierownictwo wciąż stara się podnosić standard usług. Pomagają w tym m.in. darczyńcy przekazujący pieniądze lub sprzęt dla placówki.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?