- To wynik reformy, którą wprowadził Jerzy Miller, wojewoda małopolski - mówi Józef Zygmunt, dyrektor Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego. - Decyzję podjął na podstawie suchej statystyki, nie biorąc pod uwagę specyfiki regionu. Jedna karetka to zdecydowanie za mało - dodaje.
Dyrektor Zygmunt zwraca uwagę, że czas dojazdu karetki do pacjenta wzywającego nocą pomoc znacznie się wydłużył. Przez to zagrożone może być zdrowie i życie mieszkańców aż trzech gmin: Krynicy, Muszyny i Łabowej, bo taki teren obsługuje uzdrowiskowa podstacja.
- W nocy w Krynicy stacjonuje karetka typu "S", czyli zespół z lekarzem, który wyjeżdża tylko do najcięższych wezwań - wyjaśnia Józef Zygmunt. - Do innych zdarzeń dysponowana jest karetka typu "P", która musi jechać z Nawojowej albo Nowego Sącza. Tym samym czas dojazdu znacznie się wydłuża - dodaje.
Informacje o jednej karetce mocno zaniepokoiły mieszkańców uzdrowiska. Niektórzy obawiają się, że pomoc może przyjść za późno. - Nie rozumiem, dlaczego nie jest tak, jak dawniej. A co jeśli jeden ambulans zostanie wezwany do ciężkiego wypadku, a w tym czasie zdarzy się drugi poważny - zastanawia się Krystyna Dudek, mieszkanka uzdrowiska.
Takie samo pytanie zadaje Dariusz Reśko, burmistrz Krynicy-Zdroju, który wspólnie z dyrektorem sądeckiego pogotowia protestował przeciwko zmianom u wojewody. Póki co bezskutecznie.
- Wojewoda uważa, że nowy system będzie wydajny. My jesteśmy innego zdania - podkreśla burmistrz Reśko. - Krynica i Muszyna to też kuracjusze. W sezonie letnim i zimowym podwaja nam się liczba mieszkańców, więc jeden ambulans to zdecydowanie za mało.
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?