Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łącko: przyszłość śliwowicy w rękach Palikota

Stanisław Śmierciak
Projekt "bimbrowej ustawy" to szansa nie tylko dla producentów śliwowicy, ale i twórców wielu regionalnych nalewek
Projekt "bimbrowej ustawy" to szansa nie tylko dla producentów śliwowicy, ale i twórców wielu regionalnych nalewek Stanisław Śmierciak
Posłowie radzą nad legalizacją łąckiej śliwowicy i regionalnych nalewek domowej roboty. Wójt Łącka Franciszek Młynarczyk ostrzega: to nie może być nowy przemysł!

Każdy rolnik w Polsce będzie mógł pędzić bimber i sprzedawać go w swoim gospodarstwie - takie są założenia projektu ustawy legalizującej gospodarskie pędzenie alkoholu, który trafił do "komisji Palikota", a używając oficjalnej terminologii - do komisji sejmowej "Przyjazne Państwo". Łąccy sadownicy, od dziesięcioleci pędzący zachwalaną przez ministrów, lecz wciąż nielegalną śliwowicę trzymają kciuki, aby ustawa nie przepadła.
- Mamy wielką nadzieję na finał trwających ćwierć wieku starań o uznanie śliwowicy za produkt legalny - cieszy się wójt Łącka Franciszek Młynarczyk.
Projekt ustawy zakłada, że bimber pędzony w gospodarstwie nie podlegałby rygorystycznym wymogom sanitarnym. Za jego jakość wytwórca miałby ponosić odpowiedzialność cywilną.
- Poznaliśmy przedstawioną nam propozycję "bimbrowej ustawy". Odesłaliśmy ją do poprawki i czekamy na nową wersję - ujawnia "Gazecie Krakowskiej" poseł Wiesław Woda, który pracuje w Komisji Palikota. - Znalazły się w niej zapisy nie do przyjęcia, choćby ustanowienie górnej granicy gospodarskiego wyrobu alkoholu na poziomie tysiąca hektolitów. To przecież poziom produkcji przemysłowej. Resorty sprzeciwiają się też całkowitemu zwolnieniu wytwórców bimbru z podatków.
- Dobrej śliwowicy można "napędzić" w gospodarstwie góra dwieście litrów - ujawnia sadownik z Czerńca koło Łącka zastrzegający sobie anonimowość. Na hasło "podatek" sadownicy krzywią się jednak. Przytaczają przykłady od krajów - sąsiadów z UE, gdzie państwo nie sięga do kieszeni gospodarzy sprzedających domowej roboty wódki i nalewki.

Franciszek Młynarczyk, wójt gminy Łącko:
Rok temu przygotowaliśmy nasz gminny projekt ustawy śliwowicznej dla senackiej komisji zajmującej się tym problemem. Był on bardziej realny.
Sto kilogramów śliw pozala zrobić cztery litry dobrej śliwowicy. W Polsce nie ma latyfundiów. Jeden rolnik ma około pięciu hektarów sadu. Z hektara zbiera najwyżej pięć ton owoców. Łatwo wyliczyć, że realna granica to dwieście litrów dla gospodarstwa. Więcej to już przemysł. Może ktoś z rozpędu wpisał ten tysiąc hektolitrów, bo to jest w Polsce granica obowiązku akcyzy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na limanowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto