- Jestem po udarze mózgu i nawet o kulach poruszam się z trudem - wyznaje ponad 79-letnia sądeczanka Wanda Połomska. Męża pochowała na cmentarzu przy Rejtana i chodzi pomodlić się na jego grobie. Dotarcie tam jest dla niej istną drogą przez mękę.
Pani Wanda opowiedziała nam, jak wygląda taka podróż. - Z osiedla Westerplatte jadę miejskim autobusem na aleję Batorego. Przechodzę na drugą stronę ulicy i czekam na autobus którejś z prywatnych linii podmiejskich - mówi pani Wanda.
Małe busy nie wchodzą w rachubę, bo do nich nie wsiądzie. Płaci 2,50 złi przejeżdża jeden przystanek. Tak jest przed bramą cmentarza. Jeszcze gorszy jest powrót, bo przystanek w stronę centrum jest na samym końcu długiego muru cmentarza. Znów jeden przystanek, bilet za 2,50 i kolejna przesiadka na autobus miejski.
- Na taką wyprawę mogę sobie pozwolić nie częściej niż raz na tydzień, a chciałabym każdego dnia - podkreśla rozżalona emerytka.
83-letnia Zofia Szyper, emerytka niegdyś pracująca w banku, z tęsknotą wspomina czas, kiedy miejskie autobusy kursowały przez ul. Rejtana. - Było dobrze, gdy na czas remontu zamknięto ulicę Królowej Jadwigi, a objazd był koło cmentarza - mówi kobieta.
W Nowym Sączu nie ma też szansy dotarcia miejskim autobusem do szpitala przy ul. Młyńskiej. Niegdyś w pobliżu zatrzymywały się autobusy linii 7 i 23, ale ich trasy przeniesiono z ul. Kilińskiego na ul. Nadrzeżną, czyli na drugi brzeg rzeki. Kilka lat temu koło szpitala jechały także podmiejskie autobusy MPK ruszające do Nawojowej z pętli przy bulwarze Narwiku. Teraz jadą z centrum miasta całkiem inną trasą.
Potrzebę kursowania autobusu miejskiego w rejon szpitala sygnalizuje jego dyrektor lekarz Artur Puszko.
- Mamy codziennie ponad 200 pacjentów Oddziału Ratunkowego, nie licząc tych z karetek pogotowia, a także jeszcze więcej osób korzystających z badań laboratoryjnych i diagnostyki rentgenowskiej - wylicza dyrektor Puszko.
Do tego ponad 400 pacjentów leżących na oddziałach, których odwiedzają bliscy. Dla ludzi starszych, chorych, dotarcie do nas bez podwiezienia przez kogoś samochodem jest męczącą wyprawą.
Sądecka emerytka Magdalena Miczek ma pomysł, jak można złagodzić osobom starszym problem dojazdów do szpitala i cmentarza. - Tam nie potrzeba autobusów co dziesięć minut - mówi pani Magdalena. Minimum to dwa kursy przed południem, dwa po południu i jeden wieczorem.
Można wybrać niektóre kursy linii 23 oraz 7 i zamiast przez ulicę Nadbrzeżną i most 700-lecia skierować je ulicą Kilińskiego i most przy szpitalu. Tam jest rondo, więc autobusy w obydwu kierunkach mogłyby wjeżdżać na placyk przed szpitalną przychodnią rezonansu magnetycznego.
Andrzej Górski, prezes sądeckiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego przyznaje, że zmiany niektórych linii odcięły dojazd na główny cmentarz i do szpitala. - Jesteśmy tylko wykonawcami przewozów na liniach, których trasy ustala Urząd Miasta, bowiem, wedle ustawy, on jest tutaj organizatorem transportu publicznego.
Po naszej interwencji miasto obiecuje zająć się kłopotami podróżnych.
Transport ogromnego generatora ulicami Grudziądza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?