Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maciej Bębenek opuszcza Sandecję. Czas podnieść kwalifikacje

Daniel Weimer
Maciej Bębenek sympatycznie zapisze się w pamięci sądeckich kibiców. Piłkarz jest im wdzięczny za wspieranie go dopingiem
Maciej Bębenek sympatycznie zapisze się w pamięci sądeckich kibiców. Piłkarz jest im wdzięczny za wspieranie go dopingiem Jerzy Cebula
- Moje piłkarskie ambicje sięgają ekstraklasy. A GKSowi Katowice obecnie bliżej do niej niż Sandecji. Taka jest niestety smutna dla sądeckich kibiców prawda - mówi piłkarz.

Znasz piosenkę nieżyjącego już Jacka Lecha "Warszawa jest smutna bez ciebie"?
Coś mi się obiło o uszy. A skąd takie pytanie?

Ano stąd, że parafrazując tytuł można zanucić "Sandecja będzie smutna bez ciebie". Rozstajesz się z zespołem, w którym grałeś przez kilka dobrych sezonów. Skąd ta nagła chęć zmiany barw klubowych?
Przyznam, że i mi się łza w oku kręci. Z Sandecją związałem się na dobre i na złe, w ostatnim czasie byłem nawet jej kapitanem. A odchodzę, ponieważ znalazłem się w takim wieku (Maciej Bębenek we wrześniu skończy 31 lat - przyp. DW), że nastał ostatni moment na podniesienie swych kwalifikacji.

W GKS Katowice znajdziesz ku temu lepsze niż w Sandecji warunki?
Na razie pewne jest, że wyjeżdżam z Nowego Sącza. Z GKS-em umowy jeszcze nie podpisałem. Ale nie ukrywam, że najbliżej mi do tego właśnie klubu.

Czyżby "Gieksa" nie skusiła Cię pieniędzmi?
Na pewno na Górnym Śląsku zarobię więcej niż w Sandecji, ale daję słowo, że to nie "kasa" była czynnikiem, który zaważył na mej decyzji. Moje piłkarskie ambicje sięgają ekstraklasy. A katowiczanom obecnie bliżej do niej niż Sandecji. Taka jest niestety smutna dla sądeckich kibiców prawda.

Porozmawiajmy o Twym sądeckim życiowym rozdziale. Przypominasz sobie, żeby Sandecja miała gorszy sezon w I lidze niż ten, który, dziękować Bogu, właśnie się zakończył?
Na stadionie przy ul. Kilińskiego meldowałem się dwukrotnie. Za pierwszym razem, gdy awansowaliśmy do I ligi i później, po powrocie z Górnika Zabrze. To były nieporównywalne okresy. W 2010 roku na trybunach zasiadało i po osiem tysięcy ludzi, nad stadionem krążyły helikoptery, a jedynym pytaniem było nie to, czy, lecz w jakich rozmiarach pokonamy przeciwników. Nas, piłkarzy, niosła ta fala entuzjazmu. I wyniki jakoś same się rodziły. Wygrywaliśmy przecież i z Górnikiem Zabrze, i z Pogonią Szczecin, zatem z drużynami z dzisiejszej krajowej czołówki. Jako beniaminek znaleźliśmy się dosłownie o krok od ekstraklasy. Kibice gotowi byli nas nosić na rękach. A my chodziliśmy dumni jak pawie, chociaż o wodzie sodowej nie było mowy.

Słowacy powiedzieliby, że to uż se na wrati.
Na to wygląda, chociaż w sporcie niczego z góry zakładać nie można. Ale wracając do moich związków z Sandecją, to ten drugi w niej pobyt był zdecydowanie gorszy. Wciąż zmagaliśmy się z kontuzjami, kiereszowały nas kartki, a trenerzy zmieniali się jak w kalejdoskopie. Trudno się zatem dziwić, że z trudem utrzymaliśmy się w I lidze. Dobrze, że uniknęliśmy baraży. Bo w nich mogło być różnie.

Czy jest mecz, który najmocniej utkwił Ci w pamięci?
Z dwóch względów nie zapomnę wyjazdowego spotkania ze Zniczem Pruszków. Po raz pierwszy wybiegłem wówczas na boisko po śmierci brata, która mnie okrutnie zdołowała. No i strzeliłem na 1:1 najpiękniejszego gola w mojej karierze. Uderzyłem z 30 m lewą nogą i piłka wpadła w okienko.

A zawody, które wolałbyś, żeby się nie odbyły?
Są i takie. Całkiem niedawne, z tej rundy. Przegraliśmy na własnym terenie z Bytovią Bytów, a ja fatalnie spatałaszyłem rzut karny. I strzał, i dobitkę sparował bramkarz gości. Nie wiedziałem, gdzie się schować. Tak było mi wstyd. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że pierwszy raz w życiu uderzałem z "wapna" w oficjalnym meczu o punkty. Śmiesznie pewnie to zabrzmi, ale trzydziestolatkowi zabrakło doświadczenia.

Jak w Twoich oczach rysuje się przyszłość Sandecji?
Trudno mi tak oceniać na gorąco. Pewne jest jednak, że klubowi potrzebna jest stabilizacja, wzmocnienie składu kilkoma doświadczonymi zawodnikami. Kadra na przyszły sezon musi być zamknięta na dwa, trzy tygodnie przed rozpoczęciem rozgrywek. Działacze powinni zrozumieć, że Sandecja jest znakomitą promocją Nowego Sącza w Polsce.

Rozmawiał Daniel Weimer

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto