Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na Sądecczyźnie ujawniono już 65 ognisk tej śmiertelnie groźnej choroby

Paweł Szeliga
Wirus zabija psa w 12 dni. U człowieka choroba może ujawnić się rok po zakażeniu. Jest śmiertelna
Wirus zabija psa w 12 dni. U człowieka choroba może ujawnić się rok po zakażeniu. Jest śmiertelna Fot. ARCHIWUM
Koniuszowa. Gospodarstwo 85-letniej Marii Kożuch. To tu lekarze weterynarii ujawnili jedno z siedlisk wścieklizny. Chorobę wykryto u trzymiesięcznego kundelka. Psiak w sobotę zaczął się zataczać, we wtorek był już martwy. - Byliśmy przerażeni, gdy weterynarz zabrał psa na obserwację i zasugerował, że może mieć wściekliznę - opowiada Maria Kożuch. - Braliśmy go przecież na kolana, łasił się do wnuków - kręci głową starsza kobieta.

Gdy pies zdechł, sanepid skierował całą 9-osobową rodzinę na szczepienie przeciwko wściekliźnie. Seria pięciu zastrzyków, dawkowana w kilkudniowych odstępach, ma uodpornić panią Marię i jej bliskich na wirusa. Mimo zagrożenia w gospodarstwie zostały jeszcze dwa psy, bo rodzina nie wyobraża sobie życia bez czworonogów.

- Borys jest przy budzie za siatką, więc lis do niego nie dojdzie - uważa mąż pani Marii, 82-letni Mieczysław Kożuch. - Champion ma dopiero kilka miesięcy i mamy na niego oko. Nie chodzi sam do lasu.

To właśnie kontakt z chorym lisem był najpewniej przyczyną śmierci psa Kożuchów. Wścieklizną w regionie niepokoi się Włodzimierz Janczy, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Nowym Sączu. W gminie Korzenna stwierdzono trzy przypadki tej choroby (prócz psa w Koniuszowej na wściekliznę chorowały lisy odstrzelone w Januszowej i Wojnarowej). Wirus zabił też lisy w Ptaszkowej i Bartkowej oraz psa w Jelnej. To znak, że choroba rozszerza się na gminę Grybów oraz rejon Jeziora Rożnowskiego.

- Psy powinny być trzymane na uwięzi, by nie miały kontaktu z leśną zwierzyną, która jest głównym nosicielem wścieklizny - przypomina Włodzimierz Janczy.

Pies, który zachorował w Koniuszowej był o miesiąc za młody, by go zaszczepić. O zaszczepieniu tego z Jelnej właściciele w porę nie pomyśleli.

Po Wielkanocy rozpocznie się akcja zrzucania z powietrza szczepionek przeciwko tej chorobie. Zapoczątkowano ją w 1990 r. i przynosiła ona skutek, bo od 2002 r. przez osiem lat w regionie nie zanotowano żadnego przypadku wścieklizny. W 2010 r. wirus znów zaatakował. W lasach padały lisy, zdychały psy. Trzeba było zaszczepić 177 osób, mających styczność z chorymi zwierzętami.

Zbigniew Gryzło, nadleśniczy z Nawojowej mówi, że szczepionka zrzucana jest nad lasami, tymczasem drapieżniki coraz częściej podchodzą do miast i wsi szukając jedzenia w śmieciach. Dlatego myśliwi będą wystawiać dodatkowe szczepionki w rejonach uznanych za ogniska wścieklizny. - Żyje tutaj około 400 lisów - mówi Gryzło. - Myśliwym, którzy je odstrzelą, płacimy 50 złotych za sztukę. Lekarze przypominają, że wścieklizna także dla człowieka może okazać się śmiertelna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto