Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: nowi lokatorzy bloków socjalnych przy ul. Zawiszy Czarnego

Arkadiusz Arendowski
Przed tygodniem do nowych mieszkań socjalnych i komunalnych przy ul. Zawiszy Czarnego w Nowym Sączu wprowadzili się pierwsi mieszkańcy. Inwestycja była wielokrotnie oprotestowywana przez sądeczan z osiedla Kaduk. Obawiali się oni, że lokatorzy mieszkań socjalnych zmniejszą bezpieczeństwo okolicznych rodzin. Strach ma jednak wielkie oczy, a większość nowych lokatorów to uczciwi ludzie, którzy znaleźli się po prostu w trudnej sytuacji materialnej i lokalowej.

- O przyzwoite, własne mieszkanie starałam się już od kilku lat. Mieszkam z dorosłym synem i, póki co, utrzymujemy się z mojej emerytury, bo syn nie może znaleźć pracy. Bardzo się cieszę, że sie udało i dostałam ten przydział. Może mieszkanie nie jest jakieś ogromne, ale najważniejsze, że je mam. Przynajmniej jest bieżąca woda, łazienka z ubikacją i kuchnia - cieszy się z przeprowadzki Józefa Nowak.

Do tej pory mieszkała z synem w malutkim pokoiku na strychu u byłej teściowej. Nie było tam, ani centralnego ogrzewania, ani bieżącej wody, nie mówiąc już o łazience czy toalecie. Teraz z nadzieją patrzy w przyszłość. Nie wie jeszcze dokładnie, kiedy się wprowadzi, ponieważ najpierw musi zakupić meble kuchenne i inne wyposażenie. - Jak chce się przyzwoicie mieszkać, to zawsze trzeba coś najpierw włożyć. Ale po malutku myślę, że sobie poradzimy - dodaje.

W podobnej sytuacji byli do tej pory również inni. - W pięć osób zajmowaliśmy jeden pokój w 48-metrowym mieszkaniu. Trójka dzieci, no i my. Więc kiedy nadarzyła się okazja, trzeba było ją wykorzystać - opowiada Mariusz Konar.

Z całej piątki tylko on pracuje. Jego partnerka zajmuje się dziećmi. Dlatego mieszkanie socjalne było ich jedyną szansą na lepszą egzystencję. Obawia sie jednak nieciekawego sąsiedztwa. - Chciałbym dobrze wychować swoje dzieci, więc troszkę się boję. Nie chciałbym, żeby było tutaj tak, jak w bloku przy Kusocińskiego - mówi.

Pan Krzysztof także przyprowadzi pięcioosobową rodzinę do nowego 43-metrowego mieszkania. - Zostałem zwolniony z pracy, ale teraz zacząłem prowadzić własną firmę. Każdemu może powinąć się noga - opowiada.

Mieszkanie bardzo mu się podoba i nie uważa, żeby było za małe. - Przedzielimy sobie pokój ścianką działową i jakoś to będzie. Akurat znam się na takich pracach - dodaje.

W całkiem odmiennej sytuacji znalazła się inna rodzina. - Do tej pory mieszkałam z dzieckiem i mamą, mąż zaś u swojej rodziny, bo nie było miejsca. Chyba wszyscy się ze mną zgodzą, że takie osobne mieszkanie nie sprzyja rodzinie - mówi Agnieszka Krupa.

Od siedmiu lat starała się o własne mieszkanie i w końcu się udało. - Kiedy otrzymałam decyzję komisji, musiałam jeszcze wpłacić półtora tysiąca złotych zaliczki. W środę dostałam wreszcie klucze - podsumowuje.

Pani Agnieszka ma grupę inwalidzką, bo choruje na padaczkę. Nikt z pracodawców nie chce jej przyjąć. Trzyosobowa rodzina utrzymuje się z pensji męża. - Własne mieszkanie to dla mnie bardzo dużo - dopowiada.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto