Zarządca terenu zareagował stanowczo, kiedy zobaczył, że mieszkańcy tzw. dawnych bloków kolejowych wzięli sprawy w swoje ręce. - Trawa sięga po pas, krzaki zarastają balkony, a gałęzie żywopłotu wychodzą na chodnik - oburzają się lokatorzy.
Twierdzą, że od dawna domagali się uporządkowania terenu. Bez skutku. - Wieczorem strach wyjść z mieszkania - opowiada Leopold Janik. - Krzaki są tak gęste i rozrośnięte, że zakrywają balkony. Bez trudu mógłby się tam schować włamywacz. Policję wezwała Urszula Marcisz. Kiedyś zarządzała blokami kolejowymi, a dziś reprezentuje kilkunastu właścicieli gruntów otaczających te budynki. - Każdy by tak zareagował, widząc ludzi wycinających krzaki w jego ogrodzie - przekonuje Urszula Marcisz.
Mieszkańcy bloków przy ul. Barskiej przekonują, że mogliby sami dbać o zieleń. Nie mogą tego jednak robić, ponieważ nie są właścicielami terenu. - Gdy tylko próbujemy posprzątać, zarządca robi nam zdjęcia. To jakaś paranoja - uważają lokatorzy.
Urszula Marcisz dowodzi, że mieszkańcy sami są winni zamieszania. Proponowano im bowiem wpłacanie dwóch złotych miesięcznie na pokrycie kosztów koszenia trawy i przycinania krzewów, ale odrzucili tę propozycję. Nie chcieli też odkupić gruntów wokół bloków. Gdyby to zrobili, nie byłoby konfliktów z zarządcą terenu.
Lokatorzy przekonują, że nie kupili działek, ponieważ ich na to nie stać. - Obecni właściciele płacili złotówkę za ar, a nam proponują za taką powierzchnię ponad osiem tysięcy złotych -mówią mieszkańcy. - W tych blokach mieszkają dziś sami emeryci, których po prostu nie stać na taki wydatek.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?