Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Praca na wakacje. Zbieranie owoców - praca ciężka, ale bywa opłacalna

Arkadiusz Arendowski
W sezonie Stefan Sopata z Obidzy na Maślanym Rynku w Nowym Sączu jest niemal codziennie. Sprzedaje głównie owoce ze swojego sadu, ale także borówki zebrane dzień wcześniej w lesie
W sezonie Stefan Sopata z Obidzy na Maślanym Rynku w Nowym Sączu jest niemal codziennie. Sprzedaje głównie owoce ze swojego sadu, ale także borówki zebrane dzień wcześniej w lesie fot. Arkadiusz Arendowski
Sezon na borówki w pełni. Kosztują najczęściej 8 zł za litr. W cenę wliczona jest kilkunastogodzinna harówka i opłaty za miejsce na targowisku.

Pobudka o 4 rano, szybka przekąska, później podróż samochodem kilka lub kilkanaście kilometrów. Na koniec kilkukilometrowy marsz przez porośnięte lasem strome stoki tylko po to, aby spędzić tam kolejne 10-12 godzin zbierając borówki. Tak wyglądają wakacje wielu mieszkańców naszego regionu, kiedy rozpoczyna się sezon na owoce runa leśnego.

- Na borówki idziemy całą rodziną: ja, żona, trójka dzieci. Jedna osoba nie dałaby rady zebrać takiej ilości. Dla dzieci to także okazja, żeby zarobić na własne wydatki - opowiada Stefan Sopata z Obidzy.

Jego zdaniem doświadczona osoba używając specjalnych zbieraczek jest w stanie uzbierać nawet 50 kg borówek za jeden dzień. Później oczywiście trzeba poświęcić jeszcze kilka godzin na ich oczyszczenie z liści i gałązek.

- Jeśli uda się z tego sprzedać 20-30 kilogramów, to bardzo dobrze. Pozostała część idzie na przetwory lub do skupu - dodaje.

Bywa opłacalnie
Praca jest ciężka i wymagająca, ale bywa opłacalna. Kilogram borówek na Maślanym Rynku w Nowym Sączu kosztuje 8 zł. Jeśli pomnożymy to przez 30 to wyjdzie nam całkiem przyzwoita kwota 240 zł. Nic więc dziwnego, że dzieci są gotowe wstać nawet o 4 rano.

- Ja odkładam pieniądze na rower. Chciałabym go kupić jeszcze podczas tegorocznych wakacji - mówi 8-letnia Kamila. Jej młody wiek i zaradność wzbudzają sympatię klientów, więc zdarza się, że ma lepszy obrót niż dorośli.
Pomaga jej 13-letnia siostra Sabina, która z kolei myśli o zakupie nowego telefonu.

- W wakacje jestem tu codziennie od 6 do 15. Co prawda nie przepadam za mozolnym zrywaniem owoców, ale ich sprzedawanie to inna sprawa. Dzięki temu jestem w stanie zarobić na swoje potrzeby bez proszenia rodziców o kieszonkowe - przekonuje inny młody sprzedawca Adam Majerski ze Szczereża, który oprócz borówek oferuje również soczyste wiśnie, czereśnie, maliny i porzeczki.

Borówki to za mało
- Mam 3-hektarowy sad, więc musimy coś robić z tymi owocami. Ceny w skupach są na żałośnie niskim poziomie. Na przykład za kilogram porzeczek płacą 30-40 groszy. Lepiej pojechać z nimi na rynek. Wystarczy sprzedać 6 kilogramów po 6-7 zł i mam tyle, ile w skupie dostałbym za 100 kilo - wyjaśnia Stefan Sopata.

Tak samo mówią pozostali sprzedający. - Czterohektarowy sad to nasze podstawowe źródło utrzymania, a za coś trzeba wyżywić rodzinę - mówi Lucyna Majerska ze Szczereża. - Kiedy rozpoczynają się zbiory, śpimy mało i wszyscy domownicy bez wyjątku ciężko pracują. Jeśli owoców jest dużo, zatrudniamy dodatkowych pracowników sezonowych, głównie młode osoby. Odpocząć możemy dopiero w zimie - dodaje.

- Ja nie mam dużego sadu, ledwie kilka krzaczków i drzewek. Sprzedaję to, co sama zbiorę, choć ręce powoli odmawiają posłuszeństwa. Nie jest tego wiele, ale zawsze wpadnie trochę grosza - wzdycha starsza pani, która już od dawna jest na emeryturze. Prosi, żeby nie pisać w gazecie jej nazwiska. - Nie mam pojęcia, kto ustala ceny w skupach, ale to co się dzieje w naszym kraju woła o pomstę do nieba. Nic dziwnego, że wielu sadowników woli zostawić owoce na drzewach aż zgniją, niż trudzić się za marne ochłapy - nie kryje oburzenia.

Handlowanie też kosztuje
Możliwość sprzedawania płodów rolnych na Maślanym Rynku w Nowym Sączu też wiąże się z niemałymi wydatkami. Opłata za rezerwację miejsca, taksy targowe to koszty, które muszą zostać pokryte z kieszeni sprzedającego.

- Opłaty zależą w głównej mierze od powierzchni zajmowanego miejsca i lokalizacji - wyjaśnia Stefan Sopata. - Żeby mieć pewne miejsce, trzeba je najpierw zarezerwować. Ja zwykle robię to jeszcze w styczniu. Miesięczny koszt rezerwacji to około 100, 200 zł. Do tego trzeba doliczyć jeszcze codzienną opłatę targową za możliwość handlu w tym miejscu. Ona także zależy od powierzchni stoiska i wynosi od 4 do parudziesięciu złotych - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto