Nowy Sącz: szpital buntuje się

Siedem milionów "w plecy" z tytułu pacjentów leczonych ponad limit wyznaczony przez ubiegłoroczny kontrakt i 150 tys. na minusie każdego kolejnego miesiąca tego roku - przed taką dramatyczną perspektywą stanęła dyrekcja nowosądeckiego szpitala. Powód: stanowisko Narodowego Funduszu Zdrowia w sprawie kontraktu ze strategiczną dla regionu lecznicą. NFZ proponuje kontrakt niższy o trzy procent od ubiegłorocznego. Artur Puszko nie godzi się na tę propozycję - kolejna tura negocjacji zakończyła się fiaskiem.
Rzeczywistość boleśnie zweryfikowała już ubiegłoroczną umowę podpisaną z NFZ, która jak się okazało nie uwzględniała wszystkich świadczeń udzielonych w szpitalu.
Pod koniec grudnia waryość tak zwanych nadwykonań wynosiła już 7 mln zł.
- W tym kontekście propozycja złożona nam po świętach przez NFZ wydaje się tym bardziej niekorzystna. Trudno było się zgodzić na jej podpisanie, skoro wiadomo, że taki budżet oznacza dla lecznicy rosnący z miesiąca na miesiąc deficyt - tłumaczy dyrektor Artur Puszko.
Odkąd Puszko kieruje szpitalem, za każdym razem podkreśla, że nie wyobraża sobie, aby którykolwiek z oddziałów musiał ogłaszać przestój i odsyłać z kwitkiem pacjentów potrzebujących pilnej pomocy. Tymczasem pustki w kasie NFZ mogą doprowadzić do sytuacji dla wielu chorych dramatycznej.
Przy założeniu, że szpital nie uzyska więcej niż oferuje fundusz, a przyjęcia na zabiegi planowe ograniczone będą do minimum, przeciętnie miesięcznie w kasie szpitalnej braknie 150 tys. zł. Lecznicy grozi znów problem z rosnącymi zobowiązaniami i z komornikiem.
Artur Puszko ma jeszcze nadziej do nadzieję, że NFZ wypełni deklaracje składane przez minister zdrowia Ewę Kopacz, która zapowiadała, że kontrakty nie będą gorsze niż te, które obowiązywały w połowie roku.