Przypadkowy przechodzień w minionym tygodniu zauważył na parkingu przy placu targowym na ul. Głowackiego w Nowym Sączu dziwną substancję. Jej konsystencja była podobna do lepiku i miała nieprzyjemny zapach. Powiadomił więc sądeckich strażaków. Ci sprawdzili, dokąd prowadzą ślady wycieku i tak trafili w pobliskie zarośla, w których leżała stalowa beczka.
Ratownicy zabezpieczyli teren i wyposażeni w sprzęt ochronny dróg oddechowych dokonali pomiarów substancji za pomocą specjalistycznych urządzeń. Badanie nie wykazało żadnych szkodliwych właściwości. Do podobnej sytuacji doszło w piątek.
Badania nie były konieczne
W obu przypadkach akcja strażaków zakończyła się tak samo. - Do naszych zadań w pierwszej kolejności należy zabezpieczenie terenu i ustalenie, czy coś stanowi zagrożenie - podkreśla Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego PSP w Nowym Sączu.
Wyjaśnia, że ponieważ w tym przypadku zagrożenia nie stwierdzono, strażacy usunęli z parkingu i trawy zastygłą substancję łopatami i umieścili ją w workach. Następnie poinformowali Miejskie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Nowym Sączu. Miejsca wycieku spryskano zmywaczem oraz zasypano plamę sorbentem. Równocześnie dostępnymi przyrządami przeprowadzono kontrolę pobliskich zakładów i firm, ale nie stwierdzono zagrożenia.
Nikt nic nie wie
Nie udało się ustalić, czym dokładnie była ciemna substancja ani kto ją tam wyrzucił. - Ponieważ substancja nie była niebezpieczna została zabrana do utylizacji przez firmę „Eko-Duo”, która ma podpisaną umowę z miastem - zaznacza Dariusz Górski, komendant Straży Miejskiej w Nowym Sączu.
Substancja okazała się także neutralna dla środowiska i nie było mowy o skażeniu płynącej w pobliżu rzeki Łubinka. Zagrożone nie były także pobliskie budynki mieszkalne.
Dlatego też w tym przypadku nie został powiadomiony Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Nowym Sączu. Pomimo że tym razem sytuacja okazała się niegroźna, nie należy bagatelizować tego typu zdarzeń. - Każde zgłoszenie może okazać się istotne dla środowiska i ludzkiego życia - przekonuje Paweł Motyka z PSP.
Dodaje, że w ubiegłym tygodniu do strażaków wpłynęło zgłoszenie osoby, która nie była pewna, czy wzywać pomocy. - Zostaliśmy wezwani, ponieważ ludzi niepokoił zapach przypominający ulatniający się gaz. W efekcie działań wykryto nieszczelność w oddalonym budynku, co pomogło uniknąć tragedii - podkreśla Motyka.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?