Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: zmarła Iga Hedwig - iskierka nadziei chorych dzieci

Iwona Kamieńska
Odeszła dzielna dziewczyna, która zaufała Bogu. Udowodniła, że nawet z chorobą można pięknie żyć

Iga umierała dwa razy. Za pierwszym razem - cztery lata temu z pomocą Boga i dobrych ludzi wygrała ze śmiercią. Za drugim razem nie udało się. Odeszła we wtorkowe popołudnie we wiedeńskiej klinice, gdzie po raz drugi przeszczepiono jej płuca. Do ostatnich chwil była przy niej mama - dzielna pani Dorota Hedwig znana w całej Polsce sądeczanka, która bez reszty poświęciła się batalii o życie nie tylko swojej córki, ale wszystkich dzieci chorych na mukowiscydozę.
W tej heroicznej walce kibicują pani Dorocie tysiące rodzin. Iga była bowiem pierwszą Polką, dla której w 2006 r. udało się wywalczyć przeszczep płuc. Ta operacja dała nadzieję kilku tysiącom chorych dzieci. Bez przeszczepu odchodzą zwykle w wieku kilkunastu lat. Nowe płuca dają szansę na kolejne kilka lat życia i być może - na doczekanie chwili, gdy medycyna ogłosi, że znaleziono skuteczne lekarstwo, na chorobę na krtórą prawdopodobnie zmarł Fryderyk Chopin.
Mama Igi od lat jest szefową Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą, wspiera cierpiących oraz ich bliskich, organizuje dla nich pomoc.
Zmarłą przedwczoraj 23-letnią Igę znaliśmy w "Gazecie Krakowskiej" od dzieciństwa. Już jako mała dziewczynka stała się ikoną batalii o lepszy los Polaków z mukowiscydozą. Żyła pięknie. Nawet w jej oczach trudno było dopatrzeć się smutku. Odwiedzała nas w redakcji śliczna, pogodna, uśmiechnięta. Była przyzwyczajona do myśli o śmierci, z którą oswajała się od lat, ufała Bogu.
Gdy w Boże Narodzenie 2005 r. po raz pierwszy przyszedł dramatyczny kryzys w chorobie, żegnała się z rodziną pogodzona z losem. Uratowana dzięki operacji miała świadomość, że wraz z nowymi płucami dostała tylko odroczenie cierpień, więc wykorzystała ten czas jak najlepiej umiała. Chodziła na spacery, uprawiała sport, nadrabiała zaległości towarzyskie i szkolne, jednała sobie przyjaciół, była wdzięcznym skarbem dla najbliższych.
W październiku ubiegłego roku pisaliśmy na naszych łamach, że młoda, wspaniała dziewczyna, właściwie już kobieta, czeka na swoje trzecie płuca, bo te drugie słabną. Znalazły się. Kilka tygodni temu przeprowadzono w Austrii przeszczep, ale organizm zmęczony ponad dwudziestoletnią walką z mukowiscydozą okazał się zbyt słaby. Nie wytrzymał najtrudniejszego dla pacjentów czasu, który przychodzi zwykle 5- 6 tygodni po operacji. Nerki przestały pracować, jedno płuco odmówiło "współpracy".
Odeszła zbyt wcześnie, zostawiła nieutulonych w żalu bliskich i przyjaciół, ale zostawiła też nadzieję. Na jej przykładzie pani Dorota udowodniła, że mukowiscydozę nawet w bardzo ciężkim przebiegu można na jakiś czas zatrzymać. Prędzej czy później medycyna znajdzie na nią sposób. Trzeba, aby jak najwięcej chorych doczekało tej chwili. Iga nie doczekała, ale jej młodsza siostrzyczka, również chora - Julka ma duże szanse.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto