Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ochotnicza Straż Pożarna na Sądecczyźnie: brakuje strażaków

Stanisław Śmierciak
Na Sądecczyźnie jest 100 OSP
Na Sądecczyźnie jest 100 OSP fot. archiwum polskapresse
Ochotnicza Straż Pożarna. Sądecczyzna szczyci się, że ma ich aż sto. Bodaj najwięcej spośród wszystkich powiatów w kraju. Niedawno skontrolowano gotowość tych jednostek do podjęcia akcji. Okazuje się, że brakuje strażaków ochotników.

Ochotnicza Straż Pożarna: jedna trzecia straży bez szans wyjazdu do akcji

Okazało się, że 35 OSP nie jest w stanie wystawić przynajmniej 10 druhów, którzy mogą w każdej chwili stanąć na wezwanie.

Według rejestrów, jednostki ochotniczych straży pożarnych mają po 40-50 strażaków, których wiek pozwala na udział w gaszeniu pożarów lub akcjach ratowniczych przy klęskach żywiołowych, katastrofach lub wypadkach drogowych.

W rzeczywistości, w najlepszym przypadku na miejscu znajduje się mniej niż połowa obsady. To ludzie od 18. do 65. roku życia, czyli osoby będące w wieku produkcyjnym. Na Sądecczyźnie pracy nie znajdują, więc szukają zatrudnienia poza Polską lub w innych częściach kraju.

- Druhowie są, ale jakby ich nie było - mówi Stanisław Golonka, wójt Łososiny Dolnej i prezes Zarządu Gminnego Ochotniczej Straży Pożarnej. - Pozostaje kwestia motywowania tych, których mamy na miejscu, by zasilili szeregi OSP.

Skuteczne okazują się ekwiwalenty za udział w akcjach i szkoleniach. W Łososinie Dolnej rada gminy ustaliła, że zapłaci 15 zł za godzinę akcji i 10 zł za godzinę szkolenia. Stawki te okazały się atrakcyjne.

Motywacyjny wpływ ekwiwalentu podkreśla też Małgorzata Gromala, wójt Podegrodzia, gdzie jeszcze niedawno syrena alarmowa nie była w stanie zwołać druhów z OSP. Przeszkolonych, mających badania lekarskie i ubezpieczonych nie było, bo wyjechali. Młodzi nie chcieli się szkolić. Teraz się garną. Stawka wynosi prawie 20 zł za godzinę.

- W gminach Grybów i Kamionka Wielka radni zrazili ochotników - mówi druh Władysław Główczyk z gminy Kamionka Wielka. - Stawka 2 złote za godzinę szkolenia to jałmużna. Boli, bo radni uchwalili taką, sobie podnosząc diety.

Według brygadiera Pawła Motyki, zastępcy komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu, ochotnicze jednostki są niezbędne do walki z zagrożeniami. Trzy czwarte z 4 tys. ubiegłorocznych akcji na Sądecczyźnie wspierały lub prowadziły samodzielnie OSP.

Zima tylko częściowo przyczyniła się do odbudowy stanu kadr OSP. Bodźce materialne zapełniły sale. Wielu druhów miało kwalifikacje sprzed wielu lat, gdy uczono tylko gaszenia pożarów. Teraz do akcji mogą ruszać tylko ci mający umiejętności ratownictwa technicznego i medycznego.

Na Sądecczyźnie najliczniejsze obsady bojowe mają obecnie Ochotnicza Straż Pożarna w Łącku (34 osoby), Mystkowie, (29), Łabowej (27) i Moszczenicy Wyżnej (25). Minimum operacyjne, czyli 10 druhów gotowych do akcji, z trudem osiągnęły OSP m.in. w Bereście, Binczarowej, Jazowsku i Jelnej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto