Po starym cmentarzu żydowskim przy ul. Szewskiej w Kraśniku zostały już nieliczne ślady, jak szczątkowo zachowane ogrodzenie czy rozkruszone tablice. Próby czasu nie przetrzymał także stojący niegdyś tu pomnik, postawiony w 1947 roku.
Dziś, dzięki staraniom rodziny Stecki, pochodzącej z Kraśnika oraz Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, miejsce to zyskało nowy monument - wysoki pomnik z tablicami upamiętniającymi ofiary zbrodni niemieckiej.
W czwartek przedstawiciele władz, korpusu dyplomatycznego z Szwecji i USA, dyrektor Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego Monika Krawczyk, ks. bp. Mieczysław Cisło, przewodniczący Zarządu Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich Lesław Piszewski, kantor reb Simcha Kelle oraz młodzież z okolicznych szkół zgromadzili się by wraz z potomkami kraśnickich Żydów odsłonić pomnik i pomodlić się za ofiary Holocaustu.
- Pobyt tutaj jest dla nas niezwykle emocjonujący – mówiła Helene Blad z rodziny Stecki - Mój ojciec, urodził się w 1927 roku w Kraśniku, żył tu w spokoju ze swoją mamą Gołdą, bratem Samuelem i siostrą Taubą. Razem z innymi Polakami, niezależnie od tego czy byli katolikami czy Żydami, prowadzili swoje życie wychowując i kochając swoje dzieci. Kiedy niemieccy naziści przybyli do Kraśnika, mój ojciec z bratem zostali zabrani do obozu pracy w Budzyniu – wspominała Helene Blad i dodawała, że reszta jej rodziny została zamordowana przez Niemców. - Ojciec powiedział mi, że 107 kobiet i dzieci zostało zebranych w synagodze w Kraśniku w 1942 r. i stamtąd wyprowadzonych na cmentarz żydowski i zamordowanych na miejscu przez Niemców. Wśród nich właśnie była moja ciocia Tauba. Dlaczego? Tylko dlatego, że byli Żydami. Byli ludźmi, jak my wszyscy tutaj zgromadzeni. Zostali wymordowani bo rządziła nienawiść i chciwość. Nie mogę zrozumieć, nie mogę pojąć.
Na uroczystość przyjechał także 95-letni Michael Nash. Jego rodzina pochodziła z Kraśnika, mieszkała tu i pracowała. Miasto opuścił jako mały chłopiec. W czasie wojny trafił do obozu w Niemczech.
- Moje życie nie było lekkie, ja się uratowałem od tego marszu śmierci, jako jeden z trzech na dziesięć tysięcy. Miałem bardzo duże szczęście. Amerykańskie wojsko było blisko i mogli nas znaleźć – wspominał Michael Nash - Jesteśmy szczęśliwi, że jesteśmy tutaj, szczególnie ja. Byłem w obozach i się uratowałem. Żydzi nic nikomu nie robili. Dlaczego ludzie nie mogą ze sobą pracować. Byłby lepszy kraj, lepszy świat. Życie jest bardzo krótkie.
W czasie uroczystości zmówiono modlitwy, zapalono znicze i złożono kwiaty.
- Powinniśmy także w tym miejscu upamiętnić wszystkich Polaków, którzy ukrywali naszych braci i krewnych podejmując wielkie ryzyko własnym życiem i życiem całej rodziny. Chcę uhonorować tych dzielnych ludzi, którzy mieli odwagę być uczciwymi i pokazać serce – dodawał Heinrich Goldschmidt, członek rodziny Stecki mieszkający obecnie w Niemczech.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?