- Dwie sekcje przeprowadzone w Częstochowie i przez biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej wykluczyły udział osób trzecich i nie dały jednoznacznej odpowiedzi, co było przyczyną śmierci - mówi Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. - Według biegłych, stwierdzone u mężczyzny obrażenia czaszki i rdzenia kręgowego, powstałe po upadku na komendzie, nie były śmiertelne.
Specjaliści od medycyny sądowej jako jeden z prawdopodobnych powodów nagłej śmierci podają stres spowodowany zatrzymaniem przez policję. - Kamil był mocno pijany.Alkohol w połączeniu ze stresem mół przyczynić się do jego śmierci - przekonuje Ozimek.
Anna L., matka Kamila, nie chce komentować decyzji prokuratury, choć wciąż jest przekonana, że winni śmierci syna są policjanci. - Zdania nie zmienię i niewykluczone, że bedę dalej szukać gdzieś pomocy.
W czerwcu ub. roku Kamil L., po sprzeczce i szarpaninie z policjantami, którzy chcieli go wylegitymować przed jednym ze sklepów w Grodzisku, trafił na posterunek w Kłobucku.
Jego rodzina twierdzi, że został tam pobity. Bliscy znajomi uważają, że że funkcjonariusze powinni wówczas spisać protokół i odwieźć Kamila na izbę wytrzeźwień.
Jak wynika z policyjnego protokołu, Kamil L. został zatrzymany wraz kolegą. Miał wyzywać funkcjonariuszy i szarpać jednego z nich. Kolega natomiast próbował go odbić. Policjanci wezwali posiłki. Młodzi mężczyźni zostali przewiezieni do komendy w Kłobucku. Według funkcjonariuszy, Kamil L. stracił przytomność w trakcie spisywania protokołu i mimo natychmiastowej reanimacji, zmarł.
Sekcja zwłok, zlecona przez prokuraturę, nie ujawniła jakichkolwiek oznak tzw. śmierci zadanej. Nie dała też odpowiedzi na pytanie, co bezpośrednio spowodowało zgon 25-latka. Wykluczono zawał serca czy uszkodzenie innych narządów wewnętrznych. Śledztwo zawieszono, prokurator czekał na wiążącą opinię biegłego z Zakładu Medycyny Sądowej.
KWP w Katowicach, która wyjaśniała sprawę ewentualnego pobicia w komendzie, nie dopatrzyła się winy policjantów.
- Według mojej oceny i mojego poprzednika, w śmierci Kamila L. nie było udziału osób trzecich. Wykluczyło to postępowanie wewnętrzne i prowadzone przez KWP, a potwierdziły ekspertyzy. Sprawa jest czysta. Nareszcie spadło brzemię z policjantów, którzy rzekomo mieli pobić Kamila. Wcześniej byli czasowo zawieszeni w obowiązkach, ale od kilku miesięcy znów pracują - mówi Andrzej Wystalski, od miesiąca komendant KPP w Kłobucku.
Policjanci są przekonani, że do tragedii pośrednio przyczynili się koledzy Kamila. - Wiedzieli, że Kamil gwałtownie reaguje na widok policji, a mimo to wzywali ją do rzekomych interwencji - mówi nam anonimowo jeden z policjantów. - Po jednym z takich fałszywych alarmów Kamil skopał radiowóz. Za każdym razem urządzał awantury policji. Najwidoczniej traktowali to jako rozrywkę.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?