- Dyżurny źle zrozumiał nazwę ulicy i skierował wozy na ulicę Sobieskiego - mówi komendant. - Po drodze weryfikowano lokalizację, ponieważ przy tej ulicy nie ma stolarni.
Gdy w końcu ustalono właściwy adres, strażacy przejechali trzy kilometry w przeciwną stronę. Czas dojazdu do pożary wydłużył się o pięć minut, co oznacza, że pomoc dotarła dopiero po kwadransie.
Jacek Najduch oszacował straty na 350 tys. zł. Z dymem poszła stolarnia i nieoddana jeszcze do użytku hala o powierzchni 150 metrów kwadratowych. Raport trafi do Komendy Wojewódzkiej PSP w Krakowie. Dyżurny, który się pomylił, pracuje w straży 30 lat. Wysyłał strażaków do pożarów tysiące razy. Nigdy wcześniej nie popełnił błędu.
Gazeta Lubuska. Miała 2 promile, rozbiła auto i uciekła
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?