Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd Okręgowy w Nowym Sączu: dożywocie za zamordowanie żony na oczach dzieci

Paweł Szeliga
Skazany bez emocji wysłuchał uzasadnienia wyroku dożywotniego pozbawienia wolności
Skazany bez emocji wysłuchał uzasadnienia wyroku dożywotniego pozbawienia wolności Fot. paweł szeliga
Na karę dożywotniego więzienia skazał we wtorek Sąd Okręgowy w Nowym Sączu 44-letniego bobowianina Stanisława W. W grudniu ubiegłego roku mężczyzna zaczaił się na wracającą z kościoła 35-letnią żonę Bożenę, po czym zadał jej 15 ciosów nożem. Kobieta zmarła na miejscu. Świadkami tragedii była czwórka dzieci małżonków.

- Zrobiłem to rękami, nie umysłem - mówił podczas procesu Stanisław W. Nie przekonał sądu, który dowiódł, że 44-latek zaplanował zbrodnię, a zadając ofierze wiele głębokich ran w okolice płuc, serca i wątroby, chciał zabić.

Zdaniem sądu, zamierzał w ten sposób ukarać żonę za to, że we wrześniu 2011 r. uciekła od niego i zabrała z sobą dzieci. Zamieszkała w domu pomocy dla ofiar przemocy w Bieczu. Dowiedział się, którędy wraca z kościoła, obrzucił jej auto kamieniami, zmuszając, by się zatrzymała, po czym zadał śmiertelne ciosy. Po zbrodni ukrył się w pobliskich krzakach. Chciał upozorować próbę samobójczą, ale zadał sobie zbyt płytkie rany, które nie stanowiły zagrożenia życia.

Prócz zabójstwa sąd rozpatrywał również sprawę znęcania się mężczyzny na dziećmi (dziś mają 10, 13, 15 i 16 lat). Ich gehenna miała trwać siedem lat. Ojciec nie tolerował najmniejszego przejawu nieposłuszeństwa. Dzieci były za nie karanie np. klęczeniem na podłodze z rękami uniesionymi do góry i pokrzywami w ustach, biciem paskiem klinowym po ciele, zlizywaniem brudu z płytek w łazience, czy jedzeniem śmieci.

44-latek zabierał też dzieci po zmroku do lasu na długie marszobiegi z pełnymi plecakami. Chował się im, więc bały się, że zostały porzucone. 10-letniemu obecnie synowi oznajmił, że spali go w piecu, albo odetnie mu dłoń . Żeby uwiarygodnić groźby położył rękę chłopca na pniu i uderzył obok niej siekierą. Jak potem zeznał, zrobił to dla żartu.

- Może oskarżonego to bawiło, natomiast dzieci przeżywały niewyobrażalną traumę - zauważył w uzasadnieniu wyroku sędzia Jerzy Bogacz. Zwrócił uwagę, że badający tę sprawę sąd nie dopatrzył się żadnych okoliczności łagodzących. Wymierzył najwyższą możliwą karę, żeby skutecznie odizolować mężczyznę od społeczeństwa. Biegli uznali, że Stanisław W. działał świadomie, a do zbrodni popchnęła go narastająca frustracja, wywołana rozłąką z żoną i dziećmi.

- Gdyby wyszedł na wolność, mógłby ponownie popaść we frustrację i stanowić zagrożenie dla ludzi - stwierdził sędzia Bogacz.
Sąd dodatkowo nałożył we wtorek na Stanisława W. obowiązek wypłaty każdemu z dzieci po 80 tys. zł zadośćuczynienia. Po 10 tys. mają otrzymać ich prawne opiekunki - matka zmarłej oraz jej dwie siostry. Pieniądze miałyby pochodzić np. ze sprzedaży majątku skazanego, w tym jego domu. - To sprawiedliwy wyrok - powiedziała matka zamordowanej kobiety. Wyrok jest nieprawomocny. Nie wiadomo jeszcze, czy skazany będzie się od niego odwoływał.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto