Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawa dopalaczy już w prokuraturze

Małgorzata Kulka
Decyzje sanepidu, dotyczące pierwszej firmy, są bezużyteczne
Decyzje sanepidu, dotyczące pierwszej firmy, są bezużyteczne Małgorzata Kulka
Nie widać końca walki radomszczańskiego sanepidu ze sprzedawcami dopalaczy.

Firma, która ma swoją siedzibę w Pabianicach, a zajmuje się sprzedażą dopalaczy m.in. na terenie Radomska, zagrała na nosie miejscowemu powiatowemu inspektorowi sanitarnemu.

Po tym jak ponad miesiąc temu radomszczański sanepid wydał zakaz wprowadzania do obrotu wybranych środków psychoaktywnych i zakaz działalności kontrolowanego sklepu, inspektorzy przeprowadzili kolejną kontrolę. A właściwie próbowali przeprowadzić, bo okazało się że, napotkali na niespodziewaną przeszkodę - sklep działał, ale prowadziła go firma o innej nazwie.

Problem z dopalaczami pojawił się kilka miesięcy temu. Przypadki zażywania środków psychoaktywnych odnotowała policja, a do szpitala trafiły m. in. dwie nastolatki, które straciły przytomność po eksperymentach z dopalaczami. We wrześniu sanepid skontrolował podejrzany sklep, mieszczący się przy ul. Fabianiego. Pracownicy zabezpieczyli próbki, które - jak później wykazały badania, przeprowadzone w Narodowym Instytucie Leków - miały działanie psychoaktywne i mogły powodować zagrożenie życia.

W połowie października inspektor sanitarny wydał zakaz rozprowadzania substancji. Pabianicka firma szybko jednak znalazła wyjście z sytuacji.
- Gdy chcieliśmy sprawdzić wykonanie decyzji, wstrzymującej wprowadzenie do obrotu tych produktów i zakazującej prowadzenia działalności w sklepie, okazało się, że w tym samym miejscu działa już inna firma, więc dalszych czynności podjąć nie mogliśmy - tłumaczy Marzenna Dłubak, kierownik sekcji nadzoru higieny środowiska PSSE.

Jak dodaje, wszelkie decyzje, dotyczące działania sklepu, nie odnoszą się do "nowej" firmy, choć jej właściciele się nie zmieniają. Dowody zgromadzone są w stosunku do pierwszego podmiotu gospodarczego. Czynności kontrolne muszą więc zostać podjęte od nowa. Pracownicy sanepidu już zapowiadają wizytę w lokalu.
- To jak walka z wiatrakami. Znowu musimy przeprowadzić kontrolę, jeśli znajdziemy podejrzane substancje, znów trzeba pobrać próbki, oddać je do analizy do Warszawy, czekać na wyniki, a to trwa i kosztuje - podkreśla Marzenna Dłubak.

Wśród tych najbardziej podejrzanych sanepid wskazuje m.in. zapachy do szafy, proszki zmieniające kolor ognia, "imitacje brudu"czy klej do wąsów.

Gdy wczoraj odwiedziliśmy sklep, zastaliśmy zamknięte drzwi. Mieszkańcy zapewniają jednak, że po kontroli punkt działał. Nie mogąc wyciągnąć konsekwencji wobec firmy, pracownicy sanepidu postanowili walczyć bezpośrednio z osobami ją prowadzącymi.
- Robimy wszystko, aby zlikwidować taką działalność na terenie naszego miasta - mówi pracownica PSSE.

W ubiegły piątek do prokuratury wysłano zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez właścicieli kontrolowanej firmy. - Zawiadomienie wpłynęło we wtorek, teraz musimy zapoznać się z materiałami i nadać bieg sprawie - mówi Cezary Zawadzki, prokurator rejonowy w Radomsku.

Choć ostatnio w Radomsku nie odnotowano kolejnych przypadków zatruć dopalaczami, zdaniem pracowników sanepidu nie oznacza to, że do nich nie dochodzi. - Młodzież wie, że stosowanie dopalaczy jest nielegalne, więc nie przyznaje się do tego. Zatrucia tłumaczy alkoholem.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto