Szpital w Nowym Sączu: chcą głosować obcinanie płac
- Liczymy, że dyrektor wycofa się jak najszybciej z pomysłu równego cięcia po naszych zarobkach, w sytuacji ogromnego zróżnicowania dochodów. Niższy personel medyczny nie zarabia nawet 2 tys. zł, z czego tu więc zabierać - podtrzymuje swoje stanowisko szefowa "Solidarności" w szpitalu Krystyna Janisz.
Nie przekonuje jej gest dyrektora szpitala w Nowym Sączu, który zadeklarował obcięcie ze swojego wynagrodzenia brutto wynoszącego 12 tys. zł, trzydziestu procent. "Solidarność" zrzesza jedną czwartą z tysięcznej załogi sądeckiej lecznicy.
- Rozmowy na temat poprawy sytuacji finansowej szpitala trwają od wielu tygodni. To nasze miejsce pracy, ale trudno nam się zgodzić na to rozwiązanie proponowane przez dyrekcję. I to jest stanowisko jednomyślne innych związków. Pieniędzy trzeba szukać gdzie indziej, nie w naszych kieszeniach - dodaje Krystyna Janisz.
Tego samego zdania jest np. szef uruchomionego właśnie bloku operacyjnego na onkologii lekarz Robert Gajewski. - Nie można się godzić na odbieranie nam pieniędzy, które sobie wypracowaliśmy i do których mamy prawo. Są inne sposoby szukania oszczędności - uważa Robert Gajewski.
Przewodniczący międzyzakładowej organizacji terenowej ogólnopolskiego związku zawodowego lekarzy, pediatra z sądeckiego szpitala Czesław Miś reaguje krytycznie na podziękowania jakie na stronie internetowej szpitala dyrektor Puszko złożył lekarzom kontraktowym za poparcie swojego pomysłu cięć po zarobkach.
- Lekarze mają czas do końca lipca na decyzję, godzić się czy nie, więc skąd tak szybkie podziękowania - zwraca uwagę Czesław Miś. - W czwartek 4 lipca podczas rozmowy z dyrektorem nie wyraziłem zgody na zaproponowane obniżenie wynagrodzeń lekarzy. To próba zrzucenia odpowiedzialności za skutki umów z NFZ. Pracownicy nie mieli na nie wpływu. Porozumienia między OZZ lekarzy a szpitalem określają wysokość wynagrodzeń zasadniczych i nie mogą zostać wypowiedziane. Lekarze nie mają zamiaru przystać na obniżenie wynagrodzeń - dodaje lekarz.
- Nic jeszcze nie zostało ostatecznie przesądzone. Szukamy pieniędzy na różne sposoby. Szpital przygotowuje program naprawczy dla marszałka. Tym razem nie zlecono tego zadania firmie zewnętrznej. Robiony jest własnymi siłami - informuje Lidia Zelek, wicedyrektor do spraw administracyjnych.
Być może jej łagodzący ton wynika z sytuacji pracowników administracji szpitalnej, którą tak opisuje szefowa jednego z działów Elżbieta Dara: - Pracownicy administracji, którzy obok personelu medycznego i technicznego mieliby zostać objęci cięciami wynagrodzeń, nie należą do najmłodszej grupy. Dla nich praca to być albo nie być, więc nie mówią stanowczego nie - stwierdza Elżbieta Dara.
Krystyna Janisz informuje jednak, że wśród członków kilku związków koloprtowana jest lista z pytaniem, czy jesteś z redukcjami płac. - To może być swoiste referendum płacowe - zauważa szefowa "S".
Dyrektor Artur Puszko mówi, że wpadł w bieżące zadłużenie ok. 6 mln zł spowodowane z jednej strony niewykonaniami na oddziałach, a więc brakiem wpływów, z drugiej nadwykonaniami, czyli długiem wobec NFZ.
- Te pieniądze musimy znaleźć - mówi dyrektor.
Szpital w Nowym Sączu ma około 6 mln zł bieżącego długu
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?