W trzech gmina powiatu gorlickiego dogrywka 4 listopada

Walka z pewnością będzie zacięta, a kandydaci zapowiadają, że zrobią wszystko dla dobra swoich gmin.

W pierwszej turze wyborów w tej gminie, Jan Przybylski, startujący z własnego komitetu wyborczego uzyskał poparcie 2826 wyborców, nie dało mu to wymaganej większości.

W dogrywce o głosy mieszkańców konkurować będzie z nim Maria Gubała, którą do walki wystawiło Prawo i Sprawiedliwość. Pani Maria dostała wsparcie od 2423 mieszkańców gminy. W niedzielę walka odbędzie się o tych, którzy zagłosowali na Mieczysława Skowrona. Wydaje się, że on sam już dokonał wyboru. W internecie ukazał się spot, w którym zachęca do głosowania na niedawnego konkurenta.

- To był dla mnie naturalny wybór - mówi Mieczysław Skowron. - Jestem pewien, że Jan Przybylski gwarantuje rozwój naszej gminy, a jego start z własnego komitetu zabezpieczy nas przed upartyjnieniem samorządu - dodaje.

Panowie znają się od dawna, obydwaj działają w strukturach OSP.

- To pokazuje, że Jan ma działalność społeczną we krwi - dopowiada. - Muszę też podkreślić, że to była nasza wspólna decyzja wszystkich radnych, którzy weszli do rady z MRS, razem z radnymi z komitetu Jana mamy przecież w radzie gminy większość - kończy.

Maria Gubała czeka na wynik niedzielnego głosowania ze spokojem. - Jestem z PiS - mówi. - A to gwarantuje, że dotrzymam każdego danego słowa. Jestem po prostu wiarygodna i stoi za mną wieloletnie doświadczenie w pracy w samorządzie na różnych szczeblach - dodaje.

Kandydatka już teraz deklaruje, że zaraz po objęciu funkcji ruszy w poszukiwaniu pieniędzy dla gminy.

- Będę u wojewody, u marszałka województwa, ministrowie też mi nie straszni - stwierdza.

W tej gminie wybory do rady pokazały, że mieszkańcy chcą zmian. Z dotychczasowych radnych tylko dwóch uzyskało akceptację społeczną. W walce o fotel zwolniony przez dotychczasowego wójta Dymitra Rydzanicza, spotkają się Zbigniew Ludwin i Tomasz Andrusikiewicz. W pierwszej turze różnica pomiędzy nimi wyniosła niecałe 7 procent oddanych głosów.

- Nie obiecuję nikomu złotych gór - mówi Zbigniew Ludwin. - Dobrze znam realia budżetu gminy. Rada jest nowa, ale widzę możliwość dobrej współpracy ze wszystkimi. Będę się starał, żeby rada była jedna, bez zbędnych klubowych podziałów - dodaje.

Dla Tomasza Andrusikiewicza sytuacja gminy też nie jest ziemią nieznaną. Był w mijającej kadencji radnym i przewodniczący komisji uzdrowiskowej, zdrowia i opieki społecznej. - Można odnieść wrażenie, że głosy dla starego porządku zostały pokonane przez głosy tych, którzy oczekują głębokich zmian w naszej gminie - mówi z przekonaniem. - Jednak teraz to wyłącznie od mieszkańców gminy zależy, czy postawią przysłowiową kropkę nad „i” - dodaje.

Dotychczasowy wójt, Czesław Rakoczy, był o włos od zwycięstwa w pierwszej turze. Do pełni szczęścia zabrakło mu niecałych trzech procent głosów. Jego konkurenci, Łukasz Bieniek (własny komitet) i Witold Bochenek (PiS) mieli bardzo porównywalny wynik. Teraz o głosy tego powalczą dwaj pretendenci. Na korzyść Czesława Rakoczego może przemawiać fakt, że jego komitet wprowadził do rady gminy aż 12 radnych. Prawo i Sprawiedliwość będzie miało w lipińskiej radzie tylko dwóch swoich przedstawicieli. Jeden mandat przypadł dla PSL-u.

- Jestem przekonany, że moi wyborcy pójdą i zagłosują w drugiej turze - mówi Łukasz Bieniek. - Mam wiele wspólnych programowych zbieżności z tym, co proponuje Witold Bochenek. Mój głos byłby jednak głosem na człowieka, a nie partię polityczną, która go wystawia w wyborach - dodaje.