Zabójstwo we Wrzosowej: do zbrodni doszło 23 stycznia
Do koszmarnej zbrodni doszło 23 stycznia b.r. We Wrzosowej. Tego dnia Jacek G. wstał ok. 10.30 . Od 1 stycznia nie chodził do pracy w MPK, gdzie był ślusarzem, bo jak mówi nie chciało mu się.
Kiedy, wypił trzy piwa Wojak, trochę posprzątał, ugotował barszcz, po 16. wróciła żona razem z 15-miesięczną córka Jagodą, którą odebrała od teściów, a także pasierbica Jacka G., Paulina. Po obiedzie zaczęła się awantura.
- Nie wiem nawet o co zaczęła się awantura – zeznawał w prokuraturze Jacek G. - W awanturze zapominam nawet o co się kłócę.
W pewnym momencie żona Jacka G. Wioletta zagroziła, że zadzwoni na policję. Wówczas mężczyzna zagroził, że ją zabije.
- To mnie zabij - odpowiedziała kobieta , trzymająca na rękach 15-miesięczną córeczkę. Chwilę później G. zadał jej kilkanaście ciosów nożem. Ranna została też dziewczynka. Starsza córka kobiety pobiegła po pomoc do dziadków.
Ciężko ranna kobieta o 20.14. zdołała jeszcze zadzwonić na policję z informacją, że zaatakował ja mąż. Połączenie trwało 1.04 minuty, z każdą sekundą głos dogorywającej kobiety słabł, wreszcie w słuchawce słychać było tylko płacz dziecka.
- Do tego, że zabiłem żonę doszło, bo chciała zadzwonić na policję, bałem się bo miałem już niebieską kartę za znęcanie się – mówił w postępowaniu przygotowawczym. - Dziecko miało po prostu pecha. Jagoda jest moim oczkiem w głowie.
Zabójstwo we Wrzosowej: sprawca nie miał odwagi się powiesić
Po zaatakowaniu żony Jacek K. Poszedł do znajomych i ukradł im nóż. Jak twierdzi, żeby odciąć sznur, na którym chciał się powiesić. Przed samobójstwem poszedł jednak na pobliską stację paliwową , gdzie kupił dwa piwa. Wypił je koło garaży. Na odebranie sobie życie zabrakło mu jednak odwagi, żeby sobie jej dodać, dokupił jeszcze dwa. Podczas picia jednego z nich został zatrzymany przez policję.
Podczas pierwszej rozprawy Jacek G. odmówił składania wyjaśnień. Stwierdził tylko, że zabił żonę jednym nożem, a nie dwoma, jak to opisano w akcie oskarżenia. Utrzymywał również, że nie wyganiał pasierbicy z domu – mężczyzna ma również zarzut znęcania się nad nastoletnią córką swojej żony.
- To był pomysł zony, żeby zabierać córkę o czwartej rano z domu, żeby nie zostawała ze mną – mówił.
Obrońca oskarżonego, złożył wniosek o wyłączenie jawności rozprawy, kuriozalnie uzasadniając go, tym że sprawa dotyczy morderstwa. Sąd uznał, ze ze względu na interes społeczny proces toczył się będzie przy otwartych drzwiach.
Korzystając z podpowiedzi adwokata Jacek G. mówił. - Nie chciałem zabić, to znaczy to wyszło tak w chwili emocji.
Przypomnijmy, że tragedii nie doszłoby, gdyby procedury administracyjne w polskim wymiarze sprawiedliwości działały szybciej.
Zabójstwu we Wrzosowej można było zapobiec
W 2012 roku Jacek G. Jacek G. został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu i dozór kuratora za znęcanie się nad żoną oraz 14-letnią pasierbicą.
Ponieważ mimo wyroku G. nie zmienił swojego zachowania i nadal stosował przemoc wobec bliskich, w sierpniu kurator złożył do prokuratury doniesienie na Jacka G. o psychiczne znęcanie się nad pasierbicą. 19 grudnia minionego roku, sąd zdecydował, że należy odwiesić wyrok wymierzony Jackowi G. Minął ponad miesiąc, a Jacek G. nadal nie trafił za kraty - sprawa nadal tkwiła w administracyjnej machinie. Gdyby tak się nie stało, gdyby zadziałano szybciej, 23 stycznia dla Wioletty G. i jej dzieci nie okazałby się najgorszym dniem w życiu.
Mężczyźnie, który jest tymczasowo aresztowany, grozi dożywocie. Osierocone dzieci znajdują się pod opieką dziadków.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?