Stanisław Lisiecki, właściciel sklepu w podsądeckiej Korzennej, przyszedł do nowosądeckiej redakcji "Gazety Krakowskiej" i podał nazwiska członków grupy przestępczej, która od kilku lat działa w jego miejscowości. Młodzi ludzie mają na swoim koncie cały szereg włamań. Przed policją przyznali się do 23, w tym dwóch do sklepu pana Stanisława.
Wszyscy wiedzą i cicho siedzą
W 2004 roku wynieśli mu towar na kwotę około 12 tysięcy złotych. Kilka dni temu, Lisiecki zażyczył sobie, aby zwrócili mu to, co ukradli, a oni roześmiali mu się w twarz i poradzili, żeby ubezpieczył sobie sklep. W minioną niedzielę ktoś podpalił drewniany budynek gospodarczy należący do rodziny sklepikarza. Mężczyzna podejrzewa, że była to "dobra rada", aby pozostawił przestępców w spokoju. Nikt do tej pory nie zbuntował się przeciwko grupie bezkarnych włamywaczy, choć wszyscy wiedzą kim są, gdzie mieszkają, jakimi jeżdżą samochodami i czym się zajmują. Pan Stanisław zapowiedział, że im nie podaruje.
- To młodzieńcy z tak zwanych dobrych rodzin, synowie szanowanych urzędników, co wcale nie przeszkadza, że prawo mają sobie za nic i śmieją się swoim ofiarom w oczy. Nie pracują, utrzymują się po prostu z działalności przestępczej. Tak być nie może - mówi właściciel sklepu w Korzennej.
Ale tak jest. Jego słowa potwierdza wójt gminy Korzenna Jan Budnik. - Cóż mogę powiedzieć... problem jest. To prawda, że ci włamywacze są na wolności i czują się bezkarni - mówi gospodarz gminy. - Ten problem bierze się moim zdaniem stąd, że po pierwsze postępowanie sądowe albo jeszcze trwa, albo zakończyło się wymierzeniem kary innej niż więzienie, a po drugie kilka lat temu zlikwidowano komisariat policji w Korzennej i stróże prawa są w okolicy właściwie dorywczo. W tej sytuacji chuligani i przestępcy pozwalają sobie na więcej.
W tegorocznym budżecie zarezerwowaliśmy dla policji 10 tysięcy złotych. Wiemy, że jest problem z etatami. Zależy nam, aby w okolicy było bezpieczniej.
Zatrzymani, postawieni przed sądem i wypuszczeni...
Stróże prawa doskonale znają nazwiska wymienione przez sklepikarza z Korzennej. Zapewniają, że włamywacze, których nazwiska wymienił nasz Czytelnik są cały czas w kręgu ich zainteresowania. - Zostali zatrzymani mniej więcej rok temu po włamaniu w rejonie Wysokiego. Udowodniono im wówczas dwadzieścia trzy włamania do obiektów handlowych na terenie gmin Korzenna, Łużna i Limanowa - mówi nadkomisarz Rafał Leśniak, zastępca komendanta policji w Nowym Sączu. - Sąd nie zastosował wobec nich kar izolacyjnych, dlatego przebywają na wolności. To decyzja niezależna od policji. Tak bywa zwykle w przypadkach, gdy sprawca korzysta z dobrowolnego poddania się karze, które skutkuje złagodzeniem stosowanych wobec niego środków karnych. Można się natomiast spodziewać, że w przypadku, gdy udowodnimy im następne czyny, jako recydywiści trafią już do więzienia.
Co dwa tygodnie włamanie
Stanisław Lisiecki nie chce pogodzić się z faktem, że przestępcy śmieją się ludziom w twarz. - Będę walczył, nie popuszczę. Ukradli równowartość moich rocznych zarobków - mówi. Grupa liczy około siedmiu osób i systematycznie zasilają ją nowi chłopcy. Spotykają się w Korzennej niepopodal pętli autobusowej. Prawdopodobnie to tam planują kolejne wyskoki. Dziewiątego marca ktoś włamał się do sklepu ogrodniczego. - Włamań do baru i innych obiektów nie sposób zliczyć, bo bywa, że zdarzają się co dwa tygodnie - mówi Lisiecki.
IMIĘ I NAZWISKO BOHATERA ARTYKUŁU NA JEGO PROŚBĘ ZOSTAŁO W ARTYKULE ZMIENIONE
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
