Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Lis oddał setny litr krwi. Uratował kilkaset osób: pomaganie mam we krwi

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Fot. Archiwum GK; Alicja Fałek
Starosądeczanin Andrzej Lis w niedzielę 5 grudnia na Rynku w Starym Sączu oficjalnie oddał setny litr krwi! Tym osiągnięciem pobił nie tylko Rekord Polski, Europy, ale prawdopodobnie zostanie również wpisany do Księgi Rekordów Guinessa. Nie dość, że pomaga innym, to jeszcze zapisał się w historii.

– Wyczytałem w jakimś piśmie medycznym, że w Polsce co 15 sekund potrzebna jest jedna donacja krwi. Co to znaczy? W skrócie zapotrzebowanie jest wręcz straszne – rozpoczyna.

W niedzielę bohater tego tekstu zrealizował swój wielki życiowy cel oddając setny litr. – Radość jest ogromna – mówi nam w poniedziałek, a więc dzień po tym osiągnięciu.

– Powiem szczerze, że nie spodziewałem się tego, iż tak to przyjmę. Myślałem, że będzie to dla mnie tzw. chleb powszedni. A tu było jednak wiele emocji, wzruszeń, zakręciła się łezka w oku. Widząc te tłumy ludzi, które zapełniły cały starosądecki Rynek, trudno było się nie wzruszyć. Jestem dla nich pełen podziwu, szacunku. Czekali po dwie, trzy godziny na swoją kolej. A ci co przyszli pierwszy raz to już w ogóle! Przy takich ludziach krwiodawstwo w Polsce nie zaginie – chwali Pan Andrzej.

Od 47 lat Andrzej Lis oddaje krew, co dwa miesiące (w slangu krwiodawców „z żyły do woreczka”; dawka 450 ml krwi). Teraz, po tym jak „stuknął mu” setny litr, nieco się to zmieni.

– Po konsultacjach z Panią doktor muszę wydłużyć terminy oddawania krwi. Nie pójdę już 5 lutego, ale dopiero pod koniec miesiąca, albo początkiem marca. Taka sytuacja potrwa dwa lata a później czeka mnie już emerytura w krwiodawstwie – przyznaje i szybko dodaje, że z pomocy innym nigdy nie zamierza jednak zrezygnować.

– Nadal będę działał w PCK, to moje życie. Robiąc to przez 47 lat, nie da się tego oduczyć. Można powiedzieć, że mam to we krwi – uśmiecha się.

Jak zdradza Pan Andrzej są trzy rodzaje oddawania krwi: pełna krew, samo osocze lub czerwone płytki, a reszta wraca do organizmu.

– Od 47 lat oddawałem zawsze pełną krew, ale mam wielki szacunek dla tych, którzy oddają osocze czy płytki. Liczy się każda pomoc – kontynuuje.

Trudno zliczyć ilu dokładnie ludziom pomógł. – Mając dziewięćdziesiąt kilka litrów na koncie wystąpiłem w „Pytaniu na Śniadanie”. Pewien neurochirurg wyliczył wówczas, że z tej mojej krwi udało się uratować od ok. 700 do 800 osób. Nie chcę jednak przesadzać. Dla mnie jest ważne to, że jeśli uratowałem choć jedno życie, to warto było poświęcić te 47 lat mojego.

Andrzej Lis jest Honorowym Dawcą Krwi dokładnie od 17 sierpnia 1974 roku. Mieszkał wówczas w Tarnowie, skąd pochodzi. Pracował w Zakładach Azotowych, gdzie doszło do poważnego wypadku i potrzeba było dodatkowych jednostek krwi. Nie wiedział dokładnie na czym to polega, ale nie zamierzał się długo zastanawiać. Zadziałał u niego instynkt niesienia pomocy. - To był naturalny odruch. Wychowałem się w domu, w którym liczył się przede wszystkim drugi człowiek.

Andrzej Lis nie tylko działa w Polskim Czerwonym Krzyżu. Za swoją systematyczną pomoc 6 grudnia 1989 roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Od 2002 roku wraz z innymi krwiodawcami ze Starego Sącza działa w Starosądeckim Klubie Honorowych Dawców Krwi pod patronatem burmistrza miasta.

– Na początku było nas, jeśli dobrze pamiętam, piętnaścioro. Teraz to ponad setka, z czego 60, 70 procent stanowi młodzież. Ci młodzi ludzie przyszli do nas po prelekcjach w szkołach. Chodzimy gdzie się da i promujemy krwiodawstwo. Dajemy też świadectwo prawdzie. Wszystko odbywa się bezpiecznie i jeśli ktoś kto oddał krew, mówi, że czuje się wspaniale, jest to prawda – opowiada Pan Andrzej.

Starosądeczanin nie tylko sam dzieli się cennym darem. Krwiodawcami zostały również jego dzieci: syn Krzysztof oraz córka Edyta.

– Syna zaprowadziłem, by po raz pierwszy oddał krew, jeszcze gdy miał osiemnaście lat. Teraz przyjechał specjalnie z Krakowa, by wraz z tatą świętować oddanie setnego litra, wspomóc mnie. Sam również oddał krew.

Jak zacząć swoją przygodę z krwiodawstwem?

– Należy mieć ukończone 18 lat, czuć się zdrowo i znaleźć najbliższy punkt krwiodawstwa. Trzeba przejść odpowiednie badania i wypełnić szczegółową ankietę. Aha, czasem śmiejemy się z wagi minimalnej. Niektóre Panie chcą oddać krew, ale niestety nie „robią wagi”, jak to jest wymagane np. w boksie. By zostać krwiodawcą należy ważyć przynajmniej 50 kg – z uśmiechem podsumowuje Andrzej Lis.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Andrzej Lis oddał setny litr krwi. Uratował kilkaset osób: pomaganie mam we krwi - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto