FLESZ - Koronawirus. Jak się przed nim uchronić
Choć trudno opisać w liczbach wartość ludzkiego zdrowia i życia, w przypadku Andrzeja Lisa liczby mówią same za siebie.
Według obliczeń Macieja Tyczyńskiego, kardiologa inwazyjnego z Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie, starosądeczanin przez kilkadziesiąt lat swojej aktywności jako krwiodawca mógł uratować życie około 800 osobom. A wszystko dlatego, że 17 sierpnia 1974, za namową szwagra zdecydował się po raz pierwszy oddać krew ofiarom wypadku.
Postawę wynosi się z domu
Andrzej Lis dobrze pamięta ten dzień.
- Mieszkałem wtedy w Tarnowie, skąd pochodzę - opowiada.
W miejscowych Zakładach Azotowych doszło do poważnego wypadku i potrzeba było dodatkowych jednostek krwi.
- Nie wiedziałem dokładnie na czym to polega, ale nie zastanawiałem się długo - mówi i podkreśla, że zadziałał u niego wówczas zwykły instynkt i chęć niesienia pomocy. To był naturalny odruch, bo wychował się w domu, w którym liczył się przede wszystkim drugi człowiek.
Choć Andrzej Lis pochodzi z Tarnowa, swoje życie osobiste i zawodowe związał ze Sądecczyzną. Tutaj się ożenił, tutaj też urodziły się jego dzieci.
Wyzwania codzienności nie przeszkodziły mu jednak w kontynuowaniu misji, jaką było dzielenie się z potrzebującymi życiodajnym płynem. A było na niego duże zapotrzebowanie, bo Andrzej Lis ma poszukiwaną grupę krwi czyli B Rh +. Od 1974 roku, regularnie co dwa miesiące oddawał krew.
- To była zawsze tzw. pełna krew, a nie jedynie plazma bądź osocze - podkreśla.
Starał się prowadzić zdrowy tryb życia, nigdy nie był na żadnej specjalnej diecie, a bycie krwiodawcą nie odbiło się negatywnie na jego zdrowiu. Jak tłumaczy oddawanie krwi we właściwych odstępach czasu jest całkowicie bezpieczne dla dawcy.
Moc tkwi we wspólnocie
Chociaż decyzja o byciu krwiodawcą to zawsze wybór konkretnego człowieka, nigdy nie działa on w próżni. Jak podkreśla Andrzej Lis, wielkim wsparciem był dla niego Robert Jastrzębski, kolega krwiodawca z Klubu Honorowego Dawcy Krwi ze Starego Sącza oraz ksiądz Janusz Ryba i panie z nowosądeckiego punktu krwiodawstwa.
- Moim marzeniem jest przekroczenie bariery 100 litrów oddanej pełnej krwi. Realizacja tego celu zajmie mi około trzech lat - mówił nam rok temu.
Wtedy też Andrzej Lis osiągnie wiek, w którym krwiodawca musi powoli wygaszać swoją aktywność.
- Przyjdzie mi się powoli odzwyczaić od mojego powołania - wzdycha.
- Zima w sądeckich uzdrowiskach na zdjęciach sprzed lat. Te zdjęcia robią wrażenie
- Oto sądeckie Miss studniówek. Wyglądają zjawiskowo!
- Oto Misterzy studniówek 2020 z Nowego Sącza
- W tych zawodach łatwo znaleźć pracę w Nowym Sączu
- Majątki posłów z Nowego Sącza i Podhala. Milioner na czele
- Nowy Sącz. Te szkoły jazdy najlepiej oceniają kursanci. Która najlepsza? [PRZEGLĄD]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?