Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bezpański pies zagryzł 50 królików i zaatakował gospodarza. Wataha krąży po wsi budząc strach

Paweł Szeliga
Józef Dziedzina:  - Pies podważył skobel nosem, po kolei wyciągał i dusił króliki. Żadnego nie zjadł
Józef Dziedzina: - Pies podważył skobel nosem, po kolei wyciągał i dusił króliki. Żadnego nie zjadł Pawel Szeliga
Mieszkańcy Głębokiego chcą odstrzału watahy bezpańskich psów, która zagraża nie tylko zwierzętom gospodarskim, ale i ludziom.

Edward Waśko jednej nocy stracił 40 królików. Potężny, zdziczały wilczur wywlókł je z klatek i przetrącił kręgosłupy. Żadnego nie zjadł. - Leżały pokotem na podłodze, ułożone jeden obok drugiego - opowiada hodowca. - To był straszny widok.

Inteligentny zabójca
Edward Waśko hoduje króliki od 40 lat i nigdy wcześniej nie doświadczył podobnego pogromu. Nawet jeśli jakieś drapieżniki podchodziły pod dom, to przed mordem powstrzymywały je solidne, stalowe kraty, chroniące zabudowanie gospodarcze przed nieproszonymi gośćmi. Tym razem nie pomogły.

- Pies podważył nosem skobel, pchnął drzwi i wpadł do środka - opowiada Edward Waśko. - Zabijał metodycznie wszystko, co żyło. Nie dotarł tylko do hodowanych na najwyższej półce dwóch samic. Jedna ma piątkę, druga ósemkę młodych.

Hodowca oszacował straty na 2 tys. zł. Pieniędzy nie odzyska, bo hodowli nie ubezpieczył. Króliki trzymał dla siebie i rodziny. Największe okazy, nadające się już do zjedzenia, ważyły prawie 6 kg. Trzeba było roku, żeby osiągnęły tę wagę.

Hodowca widział zabójcę królików przed godz. 5. Nie spodziewał się, że odwiedzi on także mieszkającego po sąsiedzku Rafała Izworskiego. U niego zadusił siedem sztuk. Gdy gospodarz próbował interweniować, został zaatakowany przez wilczura i dwa towarzyszące mu psy. Uratował go sąsiad, który przegonił watahę, rzucając w nią kamieniami.

Boją się wyjść z domu
Sąsiad Izworskiego Józef Dziedzina nie kryje, że we wsi zapanował strach. Rodzice boją się wypuszczać dzieci na dwór, zaprowadzają je też do szkoły, obawiając się agresywnych psów.

- Ludzie chcąc pozbyć się czworonogów przed wakacjami, wywożą je do lasu, a potem zwierzaki dziczeją - twierdzi Józef Dziedzina. I pokazuje rosłego wilczura o imieniu Dexter, którego przed dwoma laty przygarnęła jego córka.
- Znalazła go w lesie - opowiada. - Był przywiązany do drzewa, pozostawiony na śmierć. Przeżył i dobrze się ma, ale gdy tylko słyszy warkot silnika samochodu, wpada w szał. Pewnie go wieziono samochodem do lasu, więc ta trauma u niego została.

Myśliwi nie będą strzelać
Mieszkańcy Głębokiego zapowiadają, że będą prosić leśników o odstrzał zdziczałych psów. Jednak Andrzej Myśliwiec, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Piwniczna stanowczo wyklucza takie rozwiązanie.

- Prawo zabrania strzelania do zwierząt w obrębie wsi - wyjaśnia Myśliwiec. Dodaje, że myśliwi nie strzelają nawet do czworonogów stanowiących zagrożenie dla zwierzyny w lesie, bo musieliby mieć stuprocentową pewność, że kłusują i nie mają właściciela. Poza tym w cywilizowanym świecie do psów się nie strzela, tylko je usypia.
Andrzej Myśliwiec sugeruje, by mieszkańcy wsi zgłosili problem gminie Piwniczna-Zdrój, bo to do niej należy obowiązek odławiania bezpańskich psów. Zwłaszcza, jeśli są zagrożeniem dla ludzi.

Samorząd wynajmie hycla
Wiceburmistrz Piwnicznej-Zdroju Mariusz Lis o incydencie z Głębokiego dowiedział się od reportera "Gazety Krakowskiej". Zapewnia, że postara się rozwiązać problem.

- Zorientuję się, czy nasz zakład komunalny jest w stanie wyłapać te psy - zapowiada Mariusz Lis. - Jeśli okaże się, że nie, to wynajmiemy specjalistyczną firmę, która odstawi je do schroniska.

O tym, że sprawa nie jest wcale taka prosta, przekonały się niedawno władze gminy Kamionka Wielka. Tam w Mszalnicy żyje wataha dzikich psów, złożona z 20 osobników. Były tak agresywne, że dzieci bały się chodzić same do szkoły. - Interweniowaliśmy u władz województwa, ale problemu nie udało się rozwiązać - mówi sekretarz Urzędu Gminy Kamionka Wielka Krystyna Homoncik. Wyjaśnia, że długo czekano na opinię Państwowej Rady Ochrony Przyrody, a gdy w końcu nadeszła, wataha przeniosła się do innej wioski.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto