Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Boks. Łukasz Pławecki wygrał przez TKO. Gorąco po walce! Jego rywal, Mateusz Lis, się ośmieszył. „Boom Boom” komentuje

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Łukasz Pławecki (z lewej) pokonał Mateusza Lisa w pełni zasłużenie
Łukasz Pławecki (z lewej) pokonał Mateusza Lisa w pełni zasłużenie Screen SuperPolsat
Niecodzienny przebieg miały pierwsze minuty po walce Łukasza „Boom Booma” Pławeckiego z Mateuszem Lisem z Poznania zakontraktowanej na osiem rund na Gali Babilon Boxing Show w Bielsku-Białej.

TUTAJ można obejrzeć skrót walki

Zwycięzcą i to zasłużonym, w siódmej rundzie okazał się nasz 35-letni sądecki wojownik, ale jego 29-letni rywal najpierw jeszcze w trakcie pojedynku narzekał do sędziego na rzekome uderzenia w potylicę ze strony sądeczanina, następnie przyklęknął na środku ringu poddając walkę, a zaraz po niej… zaczął oskarżać sądeckiego pięściarza w trakcie rozmowy z konferenasjerem. Zrobiło się gorąco!

Wkroczyć musieli sędziowie, którzy uspokoili zespół Lisa a przede wszystkim jego samego, również sądeczanie mocno zaskoczeni takim obrotem spraw nie chcieli kulić przysłowiowego ogona.

W siódmej rundzie „obrażony” Lis w pewnym momencie przyklęknął, gdy jego zdaniem (sędziowie i komentatorzy mieli oczywiście zgoła inne) znów miał zostać trafiony nieprzepisowo. - Czy walczysz? - zapytał go arbiter. - Nie walczę – odpowiedział krótko Lis.

„Mateuszowi Lisowi tego charakteru, uczciwie trzeba powiedzieć, zabrakło. Nie można się obrazić, nie można się sfrustrować, że rywal nie upadł po dwóch dobrych akcjach. Ja bym powiedział, że to nie Pławecki wygrał tylko Lis przegrał” – ocenili komentatorzy walki na antenie Polsatu.

A jak to zajście skomentuje Łukasz Pławecki?

- Przeciwnik „siadał” kondycyjnie już w czwartej, piątej rundzie. Jego ciosy nie ważyły, były coraz wolniejsze. Dało się również zauważyć kombinowanie jak by tu wygrać, a przynajmniej jak dokończyć walkę. Jednym z głupszych pomysłów było właśnie poddanie się – przyznaje w rozmowie z „Gazetą Krakowską” sądecki pięściarz.

Łukasz chciał walczyć dalej, ale jego rywal postanowił tak, nie inaczej.

- To wszystko było dość dziwne, ale stało się jak się stało. Już po walce, chyba jego team go naprostował, bo przyszedł do mnie do szatni, przeprosił, było normalnie i tak też się rozstaliśmy – uśmiecha się „Boom Boom”.

Pławecki mimo dziwnych okoliczności jest zadowolony z wygranej.

- Z rundy na rundę w narożniku był spokój. Realizowaliśmy plan, wszystko przebiegało zgodnie z założeniami. Gdyby nie poddanie się Lisa, w siódmej i ósmej rundzie chciałem już przyspieszyć tempo. Wyszło inaczej, ale jestem zadowolony. Plan został wykonany w 100 procentach. To dwa miesiące ciężkiej pracy, które opłaciły się – komentuje.

W sobotę rano Łukasz Pławecki był już u siebie, w Nowym Sączu. Tego samego dnia miał zaplanowane… zajęcia w swoim klubie - Halnym. To tylko dowodzi faktu, że 35-latek znajduje się w bardzo dobrej formie.

- Planuję następne walki. Powtarzam, że lat mi przecież nie ubywa. Chciałbym zawalczyć w tym roku jeszcze raz lub dwa. Chcę walczyć więcej, czuję się bardzo dobrze, nie jestem poobijany, „wyrozbijany”. Gorzej niż po tym pojedynku z Lisem wyglądałem choćby po sparingach. W poniedziałek mogę już wracać na salę treningową – podsumowuje.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto