Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy w Małopolsce schowane są skarby Inków?!

Jakub Sajdak
Jakub Sajdak
Zamek w Niedzicy
Zamek w Niedzicy Adam Wojnar
Skarby historycznego państwa z Ameryki Południowej spoczywają w jednym z zamków na terenie Małopolski? To bardzo prawdopodobna teoria. Tropy prowadzą w dwa miejsca: do zamku Tropsztyn nad Jeziorem Czchowskim oraz do zamku w Niedzicy nad Jeziorem Czorsztyńskim. Zobaczcie niesamowitą legendę, która może mieć wiele wspólnego z rzeczywistością.

Historia o inkaskiej księżniczce oraz jej skarbie, który wciąż może się znajdować gdzieś w Małopolsce to jedna z najbardziej znanych legend, występująca w naszym regionie. Jak to możliwe, że lwia część majątu Inków znalazła schronienie tysiące kilometrów od "domu"?

Początki tej historii sięgają XVIII wieku. Wówczas to pochodzący z wegierskiej rodziny wielki awanturnik, baron Sebastian Berzewiczy, po zawodzie miłosnym, wyjechał w świat w celu ukojenia swojej duszy, jak również ratowania życia przed gniewem arystokracji, która nie była zadowolona z faktu, że wdał się w romans z panną wyżej urodzoną od siebie. Najpierw trafił do Indii, a następnie był częścią załogi statku korsarskiego, skąd trafił do Peru. Tam poznał Indiankę (księżniczkę jednego z plemion), którą poślubił. Owocem ich małżeństwa była dziewczynka - Umina.

Zamek w Niedzicy
Zamek w Niedzicy Adam Wojnar

Niestety dla mieszkańców zachodniej części Ameryki Południowej był to czas najazdów hiszpańskich konkwistadorów, którzy nie dość, że chcieli podporządkować sobie tamte tereny, to również zagrabić wszelkie majątki.

Umina poślubiła Andreasa Tupaca Amaru II - ostatniego potomka króla Inków, Tupaca Amaru -, ktory stanął na czele powstania antyhiszpańskiego, zakończonego rzezią inkaskiej arystokracji.

Berzewiczy, chcąc ratować siebie i rodzinę (a także pokaźny skarb), zdecydował się na ucieczkę z Peru. Zabrał Uminę wraz z mężem i wywiózł do Europy. Poczatkowo osiedlili się w Wenecji, gdzie Umina urodziła syna - Unkasa. Niestety sielanka nie trwała długo. Mąż Uminy został zamordowany z rąk Hiszpanów. Umina wraz z synem i ojcem znów musieli uciekać.

Zamek w Niedzicy
Zamek w Niedzicy Wojciech Matusik

Schronienie znaleźli w węgierskim zamku w Niedzicy. Rezydujący tam ród Paloczych przyjął ich z otwartymi ramionami. Niestety fatum wciąż wisiało nad rodziną Berzewiczego. Pewnego dnia, pod jego nieobecność, zamek stał się celem zamaskowanych napastników, którymi okazali się hiszpańscy konkwistadorzy. Chcieli oni "dokończyć dzieła" i zamordować ostatniego potomka inkaskiego rodu królewskiego. Przed niechybną śmiercią Unkasa uratowała służba, która w ostatniej chwili ukryła go w bezpiecznym miejscu. Hiszpanie, rozgniewani niemożnością znalezienia Unkasa, w przypływie gniewu zamordowali jednak Uminę.

W tym miejscu dochodzimy do pierwszej legendy. Zgodnie z nią, zrospaczony Sebastian Berzewiczy pochował swoją córkę gdzieś w zamku, a wraz z nią cały inkaski skarb. Jednak ani miejsca spoczynku Uminy, ani skarbu nikt nie odnalazł. Istnieje także teoria mówiąca, że Umina nie mogła zostać pochowana w zamku, gdyż nie była katoliczką. W związku z tym trumnę z jej ciałem wraz z kosztownościami zakopano w okolicznych polach.

Dziedziniec zamku w Niedzicy
Dziedziniec zamku w Niedzicy Adam Wojnar

Berzewiczy nie chcąc, by wnuk wpadł w ręce konkwistadorów, postanowił oddać go do adopcji swojemu bratankowi - Wacławowi Beneszowi, który był wpływowym magnatem i właścicielem zamku Krumłów na Morawach. W obecności delegacji Inków, która niespodziewanie przybyła do Niedzicy, został sporządzony akt adopcyjny, który miał pełnić też funkcję testamentu.

Antoni Unkas (przyjął takie imię po adopcji), będący jedynym oficjalnym spadkobiercą inkaskiego skarbu, nie interesował się zbytnio tym tematem. Podobnie było z jego potomkami, którym sam zakazał zajmowaniem się tym tematem. Sprawa inkaskiego złota poszła w zapomnienie. Trwało to aż do XX wieku.

Zamek Tropsztyn
Zamek Tropsztyn wikipedia / Tomasz Bienias

Wówczas Andrzej Benasz, wicemarszałek Sejmu PRL zaczął się interesować historią własnej rodziny. W 1946 roku w archiwach kościoła św. Krzyża w Krakowie odnalazł łaciński przekład testamentu. Po jego dokładnej analizie, a także odnalezieniu wskazówek, Benesz znalazł w zamku w Niedzicy wersję testametnu, sporządzoną w indiańskim piśmie węzełkowym (kipu). Wysłał ją do Peru, w celu odkodowania. Wówczas wyszło, że trop do skarbu miał nie prowadzić do niedzickiego zamku, a oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów zamku Tropsztyn. Po wielu staraniach, w końcu w 1970 roku Beneszowi udało się odkupić zamek, by dalej prowadzić poszukiwania złota. Niestety nie dokończył swoich poszukiwań, gdyż w 1976 roku zginął w wypadku samochodowym. Stało się to przyczynkiem do tworzenia spiskowych teorii, w myśl których skarb miał być objęty klątwą - ten, kto go będzie szukał, miał zginąć.

Czy ta legenda jest prawdziwa? Tego nie wiadomo. Warto jednak przyjrzeć się pewnym nieścisłościom, które w niej występują.

Pierwszą kwestią, która rzuca się w oczy jest fakt, że nie ma żadnego dokumentu, który by w jakikolwiek sposób potwierdzał prawdziwość legendy. Andrzej Benesz był właściwie jedyną osobą, która widziała rzekomy oryginał aktu adopcyjnego Unkasa. Nigdzie nie ma także wzmianki potwierdzającej znalezioną tubę z kipu.

Dziedziniec w zamku Tropsztyn
Dziedziniec w zamku Tropsztyn wikipedia / Tomasz Bienias

Po drugie, jak podają eksperci, indiańskie kipu zawsze było tworzone z wełny. Tymczasem znalezione w Niedzicy było wykonane z rzemyków. Dodatkowo w XVIII wieku prawdopodobieństwo, że ktoś posiadał umiejętności tworzenia indiańskiego pusma węzełkowego jest niemal równa zeru, gdyż wszyscy zostali wymordowani.

Po trzecie istnieje spore prawdopodobieństwo, że Sebastian Berzewiczy... nigdy nie istniał. Linia rodowa Berzewiczych wygasła na długo przed domniemanymi urodzinami Sebastiana. Ponadto studiując historyczne zapiski, w tym rodzie nikt nie nosił imienia Sebastian. Podobnie rzecz miała wyglądać z Uminą. Przypuszcza się, że legendę o Sebastianie i skarbie Inków wymyślił ojciec wicemarszałka Andrzeja Benasza - Ernest, co miało wiązać się z tym, iż w XIX wieku modne było kreowanie historii o ludziach z niskich warstw społecznych, którzy się wzbogacili.

Zamek Tropsztyn
Zamek Tropsztyn Jakub Sajdak

A jaka jest Wasza opinia? Czy ta legenda jest prawdziwa i rzeczywiście w Małopolsce faktcznie ukryty jest skarb Inków, czy stoicie na stanowisku, że Berzewiczy nigdy nie istniał i historia nie jest prawidziwa? Dajcie nam znać!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rowerem przez Mierzeję Wiślaną. Od przekopu do granicy w Piaskach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czy w Małopolsce schowane są skarby Inków?! - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto