Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dla klęski nie ma wytłumaczenia

Daniel Weimer
Rozmowa z Bartłomiejem Dudzicem, byłym napastnikiem Cracovii, który związał się z Sandecją półtorarocznym kontraktem

- W piątek dopełnił Pan wszystkich kontraktowych formalności, a już dzień później zadebiutował Pan w barwach Sandecji w jej sparingu z Siarką Tarnobrzeg. Chyba nie tak wyobrażał Pan sobie pierwszy występ w barwach "Biało-czarnych"?
- Pewnie, że nie. Przegrana aż 0:5 z drugoligową Siarką Tarnobrzeg jest dla nas kompromitacją i nie ma żadnych powodów, by się z niej tłumaczyć. Daliśmy po prostu plamę.

- Trener Piotr Stach twierdzi, że o tak wysokiej przegranej zadecydowały głównie braki w umiejętnościach testowanych graczy z Ukrainy oraz Bośni i Hercegowiny.
- Szkoleniowiec jest bossem i tylko on ma prawo do oceny poszczególnych graczy. Ja staram się skupiać na tym, by jak najlepiej wykonywać swój zawód. Kocham piłkę i chcę kopać ją w taki sposób, żeby przynosiło to korzyść mojej drużynie.

- Podobno nieźle czynił to Pan w Wieliczce, gdzie toczyliście wspomniany mecz z Siarką. Tak przynajmniej mówił trener Stach, uznając Pana - obok Kamila Kurowskiego i Bartosza Sobotki za jednego z wyróżniających się graczy spotkania.
- Miło to słyszeć, ale ja ze swego występu zadowolony nie jestem. Jak można czuć jakąkolwiek satysfakcję po meczu, który przegrywa się różnicą aż pięciu goli?

- Znam takich graczy, którzy bezkrytycznie zapatrzeni są w siebie...
- Zapewniam pana, że ja do takowych nie należę. Zdaję sobie doskonale sprawę ze swych mankamentów i robię wszystko, żeby je eliminować.

- Klęska z drugoligowcem nie podziała na cały zespół Sandecji destrukcyjnie?
- To dopiero początek okresu przygotowawczego do rundy wiosennej. Może przyda się nam ten kubeł zimnej wody wylany na rozpalone głowy? Dostaliśmy lekcję pokory i należy z niej wyciągnąć należyte wnioski. To wprawdzie był tylko sparing, a priorytet mają naturalnie rozgrywki ligowe, ale wynik poszedł w świat i jest się czego wstydzić.

- W Wieliczce wystąpił Pan na nietypowej dla siebie pozycji prawego pomocnika.
- Nie tak całkiem nietypowej. Kiedy za czasów trenera Wojciecha Stawowego, wraz z Cracovią wchodziliśmy do ekstraklasy, to występowałem właśnie jako prawoskrzydłowy. I czułem się w tej roli zupełnie nieźle. Gram po prostu tam, gdzie trener wskaże mi miejsce.

- Mógł się Pan pokusić o honorowego gola dla Sandecji?
- Zagrałem tylko w drugiej połowie i nie stawałem przed golowymi szansami. Raz tylko któryś z rywali stanął na drodze mojego strzału.

- Na każdym kroku podkreśla Pan swój wielki szacunek dla trenera Piotra Stacha. Skąd taka estyma?
- To, w moim przekonaniu, naprawdę świetny fachowiec. Wiem, co mówię, bowiem przez jakiś czas prowadził zespół Beskidu Andrychów, w którym występował mój starszy o pięć lat brat Przemysław. Poza tym pochodzimy z nieodległych od siebie miejscowości: trener z Chrzanowa, a ja z Nowej Wsi. Nie oznacza to jednak, że liczę na jakieś specjalne względy. O miejsce w wyjściowym składzie Sandecji walczył będę na równi z innymi zawodnikami.

- Jak Pan odnajduje się w ich towarzystwie?
- Atmosfera w szatni jest znakomita. Niektórych chłopaków znałem wcześniej, z innymi zawieram bliższe kontakty.

Rozmawiał Daniel Weimer

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto