Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dr Marcin Poręba: Między kandydatami na prezydenta Nowego Sącza są lata świetlne różnicy

Redakcja
Dr Marcin Poręba, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, jest przekonany, że wybory prezydenta Nowego Sącza rozstrzygną się w drugiej turze
Dr Marcin Poręba, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, jest przekonany, że wybory prezydenta Nowego Sącza rozstrzygną się w drugiej turze Janusz Bobrek
O tym, kto ma szanse zostać prezydentem Nowego Sącza, a kto najlepiej przygotował się do wyborów rozmawiamy z politologiem dr. Marcinem Porębą z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

Zaskoczyła Pana liczba kandydatów na prezydenta Nowego Sącza?
Nie ukrywam, że jest to pewne zaskoczenie, bo tak wielu chętnych do rządzenia miastem, o ile pamiętam, do tej pory nie mieliśmy. Wszystko to jest uzasadnione wydarzeniami, które się działy w czasie wyłaniania kandydatów na prezydenta.

Ma Pan na myśli trudności z wyłonieniem kandydata Prawa i Sprawiedliwości i podział środowiska PiS i nazwijmy go „wokół ratuszowego”?
Powiedziałbym jednak szerzej, środowiska pisowskiego. Jak zauważymy od około dwóch lat, od pamiętnego zdjęcia z funkcji pełnomocnika PiS okręgu nowosądeckiego senatora Stanisława Koguta oraz kontrowersyjnego zjazdu delegatów PiS okręgu nr 14, nastąpiły konkretne tarcia wewnątrz tych struktur. Pokazały, że w tym ugrupowaniu funkcjonują minimum trzy frakcje, jeśli nie więcej. To było początkiem walki o wskazanie kandydata z ramienia PiS-u w Nowym Sączu. Tych typów było kilka jak nie kilkanaście. Teraz w efekcie mamy cztery kandydatury praktycznie z tego samego środowiska. To może być zaskoczeniem, że to środowisko nie jest jednolite, za to bardzo rozproszone.

Jesteśmy po prezentacji wszystkich kandydatów na prezydenta. Kto zrobił na Panu najlepsze wrażenie?
Po prezentacji mam dwóch faworytów w tym sensie, o który pan pyta. Najlepiej przygotowani i dobrze prezentujący merytorycznie swoje programy byli: Ludomir Handzel i Krzysztof Głuc. Widać wielką różnicę, lata świetlne, między nimi a resztą kandydatów, jeśli chodzi o sam moment rozpoczęcia kampanii. Zaprezentowali się merytorycznie i fachowo, ale ich odbiór przez mieszkańców Nowego Sącza może być różny - z minusem dla Głuca, ze względu na oddech Ryszarda Nowaka za jego plecami, z którym przez całą kampanię wyborczą będzie identyfikowany. Nie sądzę, żeby mu to przysporzyło głosów.

Ale dzięki wsparciu urzędującego prezydenta Głuc ma za sobą część zarządów osiedli, które dobrze współpracowały z Nowakiem, bardzo pewnych, jeśli chodzi o dyscyplinę i mobilizację w głosowaniu…
Jest to pewnego rodzaju siła. Dwa, Krzysztof Głuc skupi w swoim środowisku osoby, które zajmowały wysokie stanowiska w ratuszu i w spółkach komunalnych. Pamiętajmy, że dla tych osób to jest być albo nie być. Oczywiście po wyborach 4 listopada, bo nie wyobrażam sobie, aby w Nowym Sączu nastąpiło rozstrzygnięcie w pierwszej turze. Niemniej jednak może okazać się, że część z tych osób będzie musiała sobie znaleźć nowy sposób na życie.

Pokusiłby się Pan o wytypowanie finałowej dwójki?
Nie chciałbym teraz spekulować. Kampania wyborcza pokaże, kogo sądeczanie obdarzą największym zaufaniem.

Jeśli mówimy o kampanii, to najbardziej widocznie prowadzi ją Iwona Mularczyk. Kandydatka PiS na razie za największego konkurenta obrała sobie Leszka Zegzdę i skupia się na krytyce jego rozwiązań dla sądeczan jako członka Zarządu Województwa Małopolskiego…
To pewna przyjęta taktyka samego PiS-u, którego osią główną kampanii samorządowej jest krytyka PO a w środowiskach wiejskich też PSL i z racji tego, że w Nowym Sączu PSL nie jest silną partią, uderza w Platformę Obywatelską. Często jednak te ataki są chybione, bo nie dotyczą bezpośrednich kompetencji Zegzdy, jak chociażby w przypadku sporu o szpital. O ile kampania pani Iwony jest aktywna, o tyle, powiedziałbym, że chaotyczna. Problem polega na tym, że nie została wybrana na kandydata przez sądeczan, tylko przez prezesa partii, czym się jeszcze chwali w ogólnopolskich mediach. To nie jest jej atut. Iwona Mularczyk jest wszędzie, ale widać że nie ma sprecyzowanego programu wyborczego, a priorytety, które powtarza, nie do końca należą do kompetencji prezydenta miasta. Są to działania trochę ad hoc, czyli budzę się rano i zastanawiam, gdzie się pokazać. Trzeba podkreślić, że dobrze wykorzystała narzędzia, które miała, np. podczas trwania Forum Ekonomicznego. W Krynicy pojawili się główni politycy rządowi, a ona wykorzystała okazję, żeby się z nimi pokazać. Jednak nieliczne media sądeckie były zainteresowane relacjonowaniem tych działań.

Czy kandydaci mogą nas czymś zaskoczyć przed wyborami, bo przecież problemy Nowego Sącza są znane od lat. Na co, pana zdaniem, wyborcy zwracają uwagę?
Jeśli popatrzymy na priorytety kandydatów, to w zasadzie u wszystkich są one zbieżne. Co jest dla mieszkańców najważniejsze? To nie jakaś górnolotna polityka, tylko drogi, parkingi, chodniki, oświetlenie, ceny komunikacji i mediów oraz, co bardzo ważne, czyste powietrze, bez którego nie można mówić o komforcie życia. To są rzeczy, które najbardziej dotykają mieszkańców i w to będą celować. Czy kandydaci zaskoczą? Pojawiają się dosyć ciekawe propozycje i myślę, że mogą one zainteresować mieszkańców czy nawet być takim języczkiem uwagi w trakcie wyborów.

Czy w drugiej turze przewiduje Pan łączenie sił np. Handzla i Zegzdy czy Mularczyk i Głuca?
Każdy kandydat, który nie wejdzie do drugiej tury, a będzie miał jakąś satysfakcjonującą liczbę głosów, będzie chciał w jakiś sposób przekazać ten swój potencjał. Oczywiście nie będzie tego robił bezinteresownie. Będą potencjalne rozmowy na temat koalicji lub tworzenia zarządu miasta, tzw. „podział łupów”. To rzecz naturalna.

Na koniec spytam o radę miasta, bo bardzo możliwe jest, że wielu z kandydatów może wprowadzić swoich ludzi do ratusza. Będzie rewolucja?
Nie wszystkie komitety ogłosiły jeszcze swoje listy do rady. Patrząc na silne nazwiska, pojawiające się za kandydatami, dochodzę do przekonania, że Rada Miasta Nowego Sącza przewietrzy się i to bardzo. Czuję, że będziemy widzieć nowe twarze, ale to dla mieszkańców bardzo dobrze, oni chcą silnej zmiany: mentalnej i profesjonalnej. Wtedy można zmienić Nowy Sącz.

Kandydaci w wyborach samorządowych

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dr Marcin Poręba: Między kandydatami na prezydenta Nowego Sącza są lata świetlne różnicy - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto