Ekstraklasa. W Sandecji nie płaczą, ale euforii też nie ma

Piłkarze Sandecji Nowy Sącz swój drugi mecz na poziomie ekstraklasy ponownie zakończyli bezbramkowym remisem. Tym razem rywalem podopiecznych Radosława Mroczkowskiego była Arka Gdynia, zespół, który w pierwszej kolejce triumfował w starciu ze Śląskiem Wrocław 2:0.

Sądeczanie do potyczki z arkowcami przystąpili bez bojaźni, budując kilka okazji z przodu. Lepiej wyglądała jednak ich gra w defensywie. Z czasem przewagę zaczęła zyskiwać ekipa trenera Leszka Ojrzyńskiego, ale również nie przekładało się to na konkrety. Po raz kolejny w bramce sądeczan świetnie zaprezentował się Michał Gliwa, broniąc kilka strzałów przyjezdnych.

- W naszej grze były pozytywne fragmenty, ale także takie, gdy było sporo chaosu i nie do końca wychodziło nam to, co chcieliśmy pokazać - przyznał na pomeczowej konferencji prasowej opiekun nowosądeckiego zespołu Radosław Mroczkowski. - Stąd też mecz był nieco szarpany. Ważne jednak, że nie straciliśmy bramki. Mierzyliśmy się z solidnym zespołem, który za niedługo będzie grał w pucharach. Cel minimum został osiągnięty, ale przed nami jeszcze dużo pracy, by to wszystko dobrze działało. Czas będzie pracował na naszą korzyść. Będziemy zbierali doświadczenie i myślę, że w końcu zaczniemy zdobywać bramki. Ambicji i chęci, by zdobyć komplet punktów, nam nie zabrakło, a to bardzo ważne. Nie płaczemy z powodu remisu, ale też nie jesteśmy jakoś mega zadowoleni.

Bartłomiej Dudzic w piątek zaliczył 63-minutowy występ, ale gola nie strzelił.

- Przede wszystkim chcieliśmy wygrać - przyznał pomocnik Sandecji. - Zwłaszcza, że był to nasz pierwszy mecz na własnym, można tak powiedzieć, terenie. Niestety, ta sztuka nam się nie udała. Gra nie wyglądała tak, jak powinna, tak jak ją sobie planowaliśmy. Co do wyniku, można powiedzieć, że jest on sprawiedliwy

- Michał ponownie zasłużył na wielkie brawa. Wybronił choćby tę jedną stuprocentową okazję przeciwnika oraz kilka innych strzałów - dodał Dudzic.

Warto przypomnieć, że w poprzednim sezonie w I lidze Sandecja mogła pochwalić się drugą najbardziej szczelną defensywą całych rozgrywek (po Miedzi Legnica - przyp. red.), ale zdobywała też dużo goli (piąte miejsce pod tym względem w lidze). Teraz jest jednak inaczej.

- Brakuje nam już tych bramek, to obecnie nasz największy mankament - tłumaczy Bartłomiej Dudzic. - Tym bardziej, że nie mieliśmy stuprocentowych okazji. Wiadomo, dopiero poznajemy stadion w Niecieczy, w piątek byliśmy na nim pierwszy raz. Szczerze mówiąc, wolelibyśmy grać u siebie, ale takie są realia i nic na to nie poradzimy. Dopiero oswajamy się z murawą obiektu Termaliki. Na pewno będziemy pracować nad skutecznością. Musi być lepiej. Chcemy poprawić sobie nastroje i w końcu zdobyć gola. W środę będzie ku temu okazja. Zagramy bowiem w Pucharze Polski (w pierwszej rundzie z trzecioligową Wartą Sieradz). Potrzebujemy zwycięstwa, żeby poczuć się pewniej.

- Funkcjonujemy bardzo dobrze, jako zespół. Cieszy nas fakt, że gramy na zero z tyłu już drugi mecz z rzędu i myślę, że jeśli tak zostanie, to w końcu przełamiemy tę naszą niemoc z przodu i zdobędziemy wreszcie trzy punkty. W tej lidze jeszcze nieraz pokażemy na co nas stać - szukał pozytywów piątkowej potyczki Wojciech Trochim.

Sandecja Nowy Sącz - Arka Gdynia 0:0
Sandecja: Gliwa - Kuban, Szufryn, Piter-Bućko, Brzyski - Danek (46 Mraz), Baran, Trochim, DudzicI (63 Kasprzak) - Cetnarski - Korzym (63 Kolew).
Arka: Steinbors - Zbozień, Danch, Marcjanik, Socha - Sołdecki - Kun (86 Jazvić), Marciniak, Nalepa (61 Sambea Kakoko), Piesio - Jurado (61 Siemaszko).
Sędziowali: Bartosz Frankowski (Toruń) oraz Sebastian Mucha (Kraków) i Jakub Winkler (Toruń). Widzów: 2646.

ZOBACZ TAKŻE: Wakacyjny poradnik. Jak bezpiecznie się opalać?

źródło: Agencja TVN, x-news