Ekstremalne warunki na drogach

Wczoraj rano na Sądecczyźnie zaczął padać deszcz, a woda zamarzała sprawiając, że drogi zamieniły się w tory lodowe.

Między godz. 7 i 9 oficer dyżurny Miejskiej Komendy Policji bez przerwy przyjmował zgłoszenia o wypadkach i kolizjach drogowych. O wielu zdarzeniach na drogach policji jednak nie informowano.

Zimową przygodę dotkliwie odczuł członek Zarządu Powiatu Nowosądeckiego Józef Zygmunt.

Na stromym odcinku drogi w jego fordzie eskorcie nie pomógł nawet abs i tańczący na asfalcie wóz tylko cudem uderzył w szkarpę, a nie runął w 50-metrową przepaść. Gdy kierujący wysiadł z wozu wywrócił się i zjeżdżał na po stromym urwisku. Ubranie podwinęło mu się i tarł gołymi plecami o zamrzniętą grudę. Gdy z pomocą dotarł znajdujący się w pobliżu ksiądz, plecy pechowca były jedną wielką raną.

Pecha miał również Andrzej Muzyk, członek Zarządu Miasta Nowego Sącza. Wywrócił się i potłukł tuż przed bramą swojego garażu.

O godz. 7,10 w Barcicach wywrócił się na dach fiat 126p, ale jadący nim nie ucierpieli.
O godz. 7.20 na ul. Lwowskiej w Nowym Sączu pani kierująca peugeotem chciała uniknąć uderzenia w tył poprzedzającego samochodu. Jej wóz wpadł w poślizg i porącił 8-letniego chłopca, który został ranny.
O godz. 7.30 w Paszynie na łuku drogi wypadł z oblodzonej jezdni peugeot prowadzony przez kobietę. samochód wywrócił się na dach, a ranna została pasażerka.

O godz. 8.10 w Maszkowicach samochód dostawczy żuk wpadł w poślizg i potrącił mężczyznę prowadzącego rower. Ofiara doznała urazów głowy i klatki piersiowej.

Wielu Czytelników telefonowało do redakcji ,GK" pytając dlaczego w tak ekstremalnych warunkach sądeccy drogowcy nie stosują wypróbowanego w wielu regionach kraju środka Rvenol Eis-Taiger, który niweluje oblodzenia przez 3 dni po rozsypaniu na jezdni.