Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Florynka: loteria pełna pretensji na urodziny delikatesów

Iwona Kamieńska
Pięć pracownic delikatesów we Florynce straciło pracę na 10-lecie firmy. Zwolniono je w atmosferze afery, która rozpętała się po ogłoszeniu wyników loterii organizowanej przez sklep dla klientów. Losami były paragony. Im więcej zrobionych zakupów, tym większa była szansa na wygranie cennych nagród - lodówek, skuterów, pralek, laptopów.

Podczas ogłaszania wyników bystrzy obserwatorzy zwrócili uwagę, że po kilka nagród wędruje do rodzin pracownic delikatesów. Zrobiło się nieprzyjemnie.
- Nie miałyśmy pojęcia, że rodziny nie mogą brać udziału w losowaniu - zastrzega pani Jadwiga, jedna ze zwolnionych pracownic. - Nikt nas o tym nie uprzedził, a teraz próbują nam to wmawiać. Przecież Florynka to mała miejscowość, tu prawie każdy jest spokrewniony z kimś, kto pracuje w sklepie. Jeśli siostra, teściowa, córka robią zakupy, to czemu nie mogą brać udziału w loterii dla klientów?

Pięć kobiet straciło pracę cztery dni po jubileuszowej loterii. Członkowie ich rodzin oddali nagrody do sklepu. Mieli nadzieję, że ocalą zatrudnienie krewnych. Ale przeliczyli się. - Regulamin był dostępny, zresztą wszystkie panie podpisały oświadczenia, w których przyznały się do błędu i przeprosiły - wyjaśnia Kinga Klimczak, menedżerka delikatesów. - Miały być zwolnione dyscyplinarnie, ale szef uległ ich prośbom i zgodził się na zwolnienie za porozumieniem stron.

Dodaje, że pechowa dla sprzedawczyń loteria spowodowała lawinę pretensji klientów pod adresem firmy. - Nie mogłem zatrzymać tych pracownic w takich okolicznościach - dodaje właściciel sklepu Wojciech Lichoń. Zwolnione mają żal. Twierdzą, że kierowniczka delikatesów namawiała je, aby korzystać z okazji i oddawać do losowania paragony wypisane na nazwiska swoich bliskich.

- Jej rodzina też brała udział w losowaniu nagród i wygrywała, ale konsekwencje nieznajomości regulaminu poniosłyśmy tylko my - skarżą się byłe sprzedawczynie. Właściciel zaprzecza, aby wiedział o takim przypadku. Menedżerka delikatesów twierdzi, że sprawa trafi na policję, bo na telefony kierownictwa przychodzą SMS-y z pogróżkami. Szefowie zwolnionych pracownic podejrzewają, że to odwet zwolnionych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto