Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gmina Grybów. Zaniedbane krowy brodziły we własnych odchodach, miały guzy i otarcia. Z ran leciała ropa i krew. Są wyniki kontroli [ZDJĘCIA]

Joanna Mrozek
Joanna Mrozek
TOZ interweniował w gminie Grybów. Zwierzęta były zaniedbane, poważnie chore i bardzo brudne. Miały rany guzy i otarcia.
TOZ interweniował w gminie Grybów. Zwierzęta były zaniedbane, poważnie chore i bardzo brudne. Miały rany guzy i otarcia. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce Oddział w Krynicy-Zdroju
W gospodarstwie na terenie gminy Grybów w skandalicznych warunkach żyło dziewięć krów i trzy cielęta. Zwierzęta brodziły we własnych odchodach, były bardzo brudne i śmierdzące. Część z nich przywiązana była na bardzo krótki łańcuch, z ranami między racicami, guzami. W najgorszym stanie była krowa ze stanem zapalny wymienia oraz głęboką ranę, z której sączyła się ropa z krwią i mleko. Są wyniki kontroli Powiatowego Lekarza Weterynarii.

Dramat w gminie Grybów

Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Krynicy-Zdrój interweniowało w miejscowości na terenie gminy Grybów. Jeden z mieszkańców zawiadomił inspektorów o zaniedbaniach w stosunku do zwierząt gospodarskich, opisał im dramat trzech krów, które miały być uwiązane pod wiatą w nieodpowiednich warunkach, nie załączył żadnych zdjęć i prosił o anonimowość.

- Według zgłaszającego zwierzęta miały stać w błocie i we własnych odchodach. Dodatkowo właściciel miał nie opiekować się zwierzętami i ich nie pilnować. W ten sam dzień została przeprowadzona interwencja, która trwała ponad cztery godziny, odbyła się w asyście policji i pracownika Urzędu Gminy Grybów - informują inspektorzy TOZ w Krynicy-Zdrój.

Na miejscu okazało się, że w gospodarstwie przebywa 12 sztuk bydła, w tym dziewięć dorosłych krów i trzy cielęta. Tylko jedna z nich była oznakowana za pomocą kolczyka.

- Pod wiatą były dwie krowy. Pozostałe zwierzęta były uwiązanie łańcuchami w bardzo brudnym i śmierdzącym pomieszczeniu służącym za oborę. Zwierzęta stały we własnych odchodach, część z nich była chora i wymagała natychmiastowej pomocy lekarza weterynarii. Jedna z krów miała przywiązany do głowy i przedniej lewej nogi 80 cm łańcuch ze sznurkiem. Tym samym właściciel zmuszał zwierzę do przebywania w nienaturalnej pozycji, utrudniając mu poruszanie się i powodując zbędny ból, w konsekwencji doprowadzając do okaleczenia nogi gdyż ujawniono otarcie skóry oraz ranę - relacjonuje inspektorzy TOZ.

Zwierzęta cierpiały z bólu?

To jednak nie koniec. Według inspektorów stan pozostałych krów był dramatyczny od pięciu lat nie badał ich żaden lekarz weterynarii. Inspektorzy zastali prawdziwy horror. Jedna z krów miała potężnego guza z lewej strony brzucha, który utrudniał jej swobodne poruszanie się. Sznur z metalowym koluchem mocno uwiązany do lewej przedniej nogi innej krowy doprowadziło do powstania poważnego otarcia.

- Dodatkowo krowa miała pęknięcia rany między racicami, dużą starą ranę w okolicy brzucha, na której siedziały muchy, stan zapalny wymienia oraz głęboką ropną ranę, a w zasadzie rozerwany strzyk, z którego lała się ropa z krwią i mleko - opisują stan w jakim zastali zwierzęta inspektorzy.

Inna z krów miała ogromnego guza w okolicy żuchwy i szyi, zwierzę miał mocno przywiązany sznur i łańcuch, który drażnił i ocierał guza. U kolejnej znaleziono zmiany i wyłysienia na ciele. Nieprawidłowości było tak dużo, że właściciel otrzymał zalecenia dot. natychmiastowego poddaniu leczeniu chorych zwierząt, posprzątanie, poprawienia warunków oraz ich oznakowania. Mężczyzna w obecności policji i pracownika gminy nie podpisał protokołu z interwencji. Termin ponownej kontroli wyznaczono na poniedziałek drugiego sierpnia.

Czy właściciel spełnił warunki?

Gospodarz miał trzy dni na posprzątanie i zapewnienia opieki weterynaryjnej swoim krowom. Mariusz Stein, Powiatowy Lekarza Weterynarii przeprowadził kontrolę w gospodarstwie. Przyznaje, że właściciel wziął sobie do serca uwagi inspektorów, wszystkie krowy zostały zakolczykowane oraz zbadane przez lekarza.

- Gospodarz zaniedbał pewne rzeczy, pewnych rzeczy nie dopełni, ale ja mogę odnieść się do stanu, który zastałem dzisiaj. Stan zdrowia i stan odżywienia jest dobry. Cztery sztuki zostały poddane leczeniu, zastosowane są leki, pozostawiona była dokumentacja leczenia. Zaleciłem gospodarzowi, aby ograniczył liczbę zwierząt, bo to za dużo jak na jedną osobę - mówi nam Mariusz Stein.

Przepuklina, która wystąpiła u jednej krowy, nie jest groźna dla życia i zdrowia, podobnie jak cysta w okolicy żuchwy jednej z jałówek.

-Stanu zapalnego w wymieniu nie ma, sprawdziliśmy czy są jakieś zmiany w konsystencji mleka. Właściciel musimy pewne rzeczy jeszcze uzupełnić. Metalowe rzeczy w oborze i na zewnątrz muszą zostać usunięte. Wydaliśmy zalecenia, do których musi się ustosunkować - mówi.

Za miesiąc powiatowy weterynarz przyjedzie na rekontrolę.

- To co zastaliśmy nie zagrażało zdrowiu lub życiu, zaniedbanie było na pewno, ale są to wszystko rzeczy do wyprowadzenia. Właściciel chciał współpracować, ma dbać o zwierzęta i to nie ulega wątpliwości. - dodaje. Jedyne co zalicza się do znęcania nad zwierzętami to wiązanie głowy zwierzęcia do nogi.

- Tak nie może być, zwierzę nie może przyjąć fizjologicznej postawy - tłumaczy Stein.

Urząd gminy Grybów chce pomów w uporządkowaniu podwórka, lecz właściciel krów nie chce jej przyjąć. Jakiś czas temu spłonął mu dom, mężczyzna mieszka w budynku przy oborze. Urzędnicy oferowali pomoc w wyremontowaniu budynku gospodarczego jednak mężczyzna się na to nie zgodził.

od 12 lat
Wideo

Dobre i złe sąsiedztwo grochu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto