Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gmina Łącko. Śmierdzące śmieci stały się problemem

Redakcja
Alicja Fałek
Do niedawna mieszkańcy gminy Łącko, mogli pozbyć się zmieszanych odpadów w każdej chwili. Teraz muszą czekać miesiąc, aż firma obsługująca gminę je odbierze. - Jesteśmy skazani na śmierdzące odpady, choć płacimy więcej, niż dotychczas - skarży się Rafał Pogwizd z Czarnego Potoku.

Dwa miesiące temu 82-letnia matka Rafała Pogwizda, sadownika z Czarnego Potoku w gminie Łącko doznała udaru. Od tego czasu nie chodzi i wymaga stałej opieki.

- Niestety mama jest tak słaba, że nawet przy naszej pomocy nie jest w stanie korzystać z toalety. Musi korzystać z pampersów - mówi Rafał Pogwizd. - I tu pojawia się problem. W ciągu miesiąca zużywamy ich ponad sto, jak i podkładów higienicznych. Chciałem wcześniej oddać te odpady do punktu, ale okazuje się, że nie mogę - dziwi się.

Jeszcze do niedawna mieszkańcy gmin Łącko mogli każdego rodzaju śmieci, także te zmieszane, oddać do punktu przy oczyszczalni ścieków. Nie musieli czekać aż zostaną one od nich odebrane. Warunek był jeden. Odpady musiały być zapakowane w odpowiednie worki, na które mieszkańcy naklejali kod kreskowy, przypisany do nich gospodarstwa domowego.

- Zabrałem te śmierdzące worki, bo trochę się ich naskładało i odesłali mnie z nimi do domu. Usłyszałem, że przyjmują tylko segregowane odpady, bo takie są przepisy - podkreśla Pogwizd. - Muszę więc w domu trzymać tę biologiczną bombę, albo wynosić worki na drugi koniec działki, żeby tutaj nie śmierdziało. Aż się boję pomyśleć, co będzie w lecie.

Rafał Pogwizd z Czarnego Potoku podkreśla, że w podobnej sytuacji jest wielu mieszkańców gminy Łącko. On sam jest gotów zapłacić, byle by pozbyć się odpadów.

- Opłata za odbiór śmieci wzrosła i jeszcze do tego wprowadzono ograniczenia. To absurd - krytykuje Pogwizd.

Problem mieszkańca rozumie wójt gminy Łącko, ale od razu dodaje, że nie może temu zaradzić.

- Weszły w życie nowe przepisy i Punkty Selektywnej Zbiórki Odpadów nie mogą przyjmować śmieci zmieszanych - wyjaśnia wójt Jan Dziedzina. - Rzeczywiście jest problem, ale nie wiem jak mu zaradzić. Owszem jest jedno rozwiązanie. Można odbierać od mieszkańców odpady dwa razy w miesiącu, ale to wiązałoby się z kolejną podwyżką opłat - rozkłada ręce.

Na to, zdaniem wójta Łącka, nie zgodzą się mieszkańcy. Do końca lutego tego roku płacili w zależności od liczby osób w gospodarstwie od 8 do 23 zł miesięcznie za odpady segregowane i od 16 do 30 zł za zmieszane. Teraz opłata jest naliczana od osoby - 8,50 miesięcznie za segregowane i 18 zł za zbierane nieselektywnie.

- Mieliśmy problemy ze znalezieniem firmy, która będzie odbierać śmieci z terenu gminy. Jedna z firm za rok chciała ponad dwa miliony złotych - opowiada Jan Dziedzina. - W kolejnym przetargu nieco zmieniliśmy specyfikację i oferty były tańsze.

Gmina podpisała na rok umowę z firmą Empol za ok. 1,7 mln zł. Miesięcznie z terenu gminy zbiera ona ponad 220 ton odpadów.

- Niestety każdy z mieszkańców, także ja, musimy jakoś wytrzymywać z odpadami niesegregowanymi przez cały miesiąc - dodaje wójt Łącka. - To samo jest w wielu gminach.

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Gmina Łącko. Śmierdzące śmieci stały się problemem - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto