Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Albo im pomożemy, albo zamkną fundację

Halina Gajda
Zofia Wantuch, prezeska Fundacji Psystań dla Zwierząt już nie prosi o miejsce na kociarnię. Jak sama mówi, zaczyna po prostu żebrać.

Z Psystanią jest jak z wieloma innymi pomysłami. Gdy ktoś o nich opowiada, kibiców trudno zliczyć. Wszyscy skandują: to jest idea, rób, pomożemy. Skandowanie kończy się, gdy przychodzi praca, nie zawsze wdzięczna, nie zawsze w miłych okolicznościach przyrody. Kibice, jak kamfora, gdzieś się ulatniają.

Wolontariusze Fundacji, nie zważali na poklask, tylko wzięli się do pracy. Zaczęły się wyłapywania bezdomnych czworonogów, sterylizacja, leczenie. Tylko w którymś momencie, poza dobrymi chęciami, potrzebne są jeszcze pieniądze, ale i z tymi Psystań, jakoś dawała sobie radę.

- Ani urząd miejski, ani gminy nie zechciały opłacić nawet jednego zabiegu - mówi ze smutkiem prezeska. - Wszystko robiliśmy z własnych środków - dodaje.

Przez dwa lata działalności, znaleźli domy dla 80 zwierząt, tyle samo zostało wykastrowane i wysterylizowane. Jak bumerang wraca przykład dziesięciu psów wyłapanych na miejskim cmentarzu. Gdyby tego nie zrobić, mielibyśmy tam już sforę. W minionym roku zaczęli poszukiwania miejsca na kociarnię. Udało się nawet zebrać na nią pieniądze. Ciągle tylko brakuje miejsca, by ją stworzyć. Teraz Psystań stanęła pod ścianą.

- Pod naszą opieką jest w tej chwili dwadzieścioro zwierząt. W większości to koty bezdomne, porzucone oraz psy, także z interwencji - wylicza prezeska. - Aby stworzyć kociarnię, wystarczyłoby nam jedno pomieszczenie, w którym koty będą czekać na domy stałe, gdzie będą leczone i dochodziły do siebie po sterylizacji, gdzie będą mogli przychodzić wolontariusze - dodaje.

Fundacja nie ma wielkich wymagań. Może to być nieużywany garaż, piwnica, pomieszczenie na strychu, pokoik na zapleczu firmy, dobudówka, byleby tylko była możliwość dostępu o każdej porze dnia i nocy.

- Pomieszczenie nie musi nawet mieć prądu, wody, ogrzewania - mówi dalej. Jakoś będziemy sobie radzić - dodaje.

Na działkach proponowanych przez miasto, starostwo nie udało się znaleźć kawałka terenu, na którym można by zapewnić zwierzętom bezpieczeństwo.

- Dwie duże firmy z terenu Gorlic, do których zwróciłam się z prośbą o kawałek miejsca - odmówiły lub nie odpowiedziały - mówi. - Albo uda się nam znaleźć miejsce, albo będzie trzeba zamknąć fundację - dodaje ze smutkiem.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Mówimy po krakosku

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto