Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice dla Wiktorii Wróbel. By uratować życie dziewczynki potrzeba jeszcze ponad czterech milionów złotych. Kto chętny do lepienia pierogów

Halina Gajda
Halina Gajda
Wszystkie ręce na pokład! Szczególnie te gotowe po pieczenia domowych szarlotek, murzynków pierników i innych ucierańców, a także do lepienia pierogów. Wszystko to dla malutkiej Wiktorii Wróbel, która swoją historię zaczęła od strasznej choroby – rdzeniowego zaniku mięśni. Dziewczynka ma tylko jedną szansę na życie – terapię genową. Jej koszt to ponad dziesięć milionów złotych. Niestety zegar tyka i czasu jest coraz mniej.

W akcję pomocy Wiktorii podobnie zresztą, jak co najmniej kilkunastu innym dzieciom, które w tym samym czasie zbierają podobną kwotę, zaangażowanych są setki ludzi. Większość nigdy nie widziała Wiktorii na oczy, nie zna jej rodziców. To wszystko stanowi nieistotne tło, bo najważniejsza jest Wiktoria, która dopiero zaczęła zapisywać kartki w książce swojego życia. I już od pierwszej strony musi walczyć ze śmiercią, która czyha na nią w każdej linijce.

Za miedzą, prawie na wyciagnięcie ręki

Wiki mieszka w Nowym Sączu, ale to przecież tak naprawdę za miedzą. Sądeczanie pokazali już wielkie serca nie raz i wielkie im za to dzięki, ale kwota do zebrania jest ogromna. Do tej pory udało się zebrać ponad 5,3 mln złotych. Potrzebne jest jeszcze ponad 4.7 mln! Większość z tych, którzy czytają te słowa, nie widziała i pewnie nie zobaczy takich pieniędzy na oczy. Nawet z daleka. A rodzice dziewczynki muszą je mieć. Jeśli nie uda się zebrać, dziecko dostanie wyrok śmierci…

Choroba niestety postępuje i zabiera sprawność kolejnych malutkich mięśni. Dla Wiktorii śmiertelne może być nawet zwykłe zakrztuszenie. Rodzice nie odstępują jej nawet na krok.

- Wikusia rośnie i jest coraz bardziej świadoma swoich ograniczeń. Widzimy nasze dziecko, jak bardzo chce, a tak bardzo nie może – relacjonują.

My też potrafimy pomagać!

Grupa „My dla Przyszłych Pokoleń” oraz Spółdzielnia Mieszkaniowa Małopolska, włączają się do akcji. Bo przecież siła jest w grupie. Im liczniejszej, tym lepiej, bo większa w niej moc. I każdy z was może być jej częścią. Nie potrzeba wiele. Wystarczy to, co w każdej kuchni znajdzie się od ręki – mąka w szafce, jajka w pudełku, masło w lodówce, jabłka w spiżarni, albo trochę konfitur ze słoika czy kakao z kartonika. Później mieszamy to wszystko według tylko sobie znanego przepisu. Pieczemy i mamy pyszne gotowe ciacho. Nie na gwiazdkę Michelin, ale na coś znacznie ważniejszego – być albo nie być dziecka.

Gorliczanie zwarci i gotowi

A teraz konkrety: 3 listopada wszystkie te ciasta i ciasteczka, wypieki wszelakie przynieście do świetlicy w Męcinie Wielkiej. Zbiórka słodkości potrwa tam do godz. 14. Ciasta zostaną pokrojone, pięknie spakowane, a dzień później, czyli 4 listopada będą rozprowadzane podczas Pchlego Targu na Jarmarku Pogórzańskim w Gorlicach. Cały dochód ze sprzedaży zostanie przekazany na konto Wiktorii.

Ręce potrzebne do lepienia. Kto chętny?

Jest też druga odsłona tych kulinarno-charytatywnych przedsięwzięć. Otóż 3 listopada w Klubie Jubilat w Gorlicach przy ulicy Kopernika 10 o godz. 16 zacznie się wielkie szaleństwo z pierogami w roli głównej. Zrobimy wspólnie ciasto, a farsze będą gotowe. Potrzebny jest dobra energia i gotowość na ulepienie kilku tysięcy pierogów. Wszystkie, podobnie, jak ciasta będziecie mogli kupić podczas Pchlego Targu. Już dzisiaj możemy zapewnić – takich pierogów nigdy wcześniej nie jedliście.

Chętnych do lepienia zapraszamy po więcej informacji pod nr tel 514-807-866

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto