Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Ktoś wylał groźne chemikalia, a pojemniki zakopał w ziemi

Agnieszka Nigbor-Chmura
W tysiącach beczek na terenie byłej rafinerii są mieszaniny kwasów, farb, lakierów, substancje silnie żrące i toksyczne.
W tysiącach beczek na terenie byłej rafinerii są mieszaniny kwasów, farb, lakierów, substancje silnie żrące i toksyczne.
To było drugie wejście prokuratorskie na teren rafinerii i kilkanaście godzin ciężkiej pracy. Tylko dwa z odwiertów wykonanych przez ludzi z ochrony środowiska były skuteczne.

To pewne. Za dwa tygodnie nikt już nie będzie rozkładał rąk z bezradności wobec tysięcy beczek złożonych na terenie byłej rafinerii. Tyle czasu potrzeba, by pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska precyzyjnie określili, co w nich jest.

- Tylko na bazie takich wyników możemy wydać skuteczną decyzję o konieczności ich wywiezienia i utylizacji - mówi Rafał Kukla, burmistrz Gorlic. - Musimy też wiedzieć, kto jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy - dodaje.

Po kilkunastu godzinach pracy ponad 50 osób na terenie rafinerii wiadomo było tylko tyle, że w beczkach są mieszaniny kwasów, farb i lakierów. Ludzie pracowali w bardzo trudnych warunkach i wśród ulatniających się chemicznych odorów.

- Teren, szczególnie w okolicy dołów mazutowych był wyjątkowo grząski, a wykonanie skutecznych odwiertów uniemożliwiały betonowe płyty, na które natrafiono podczas wiercenia - mówi Tadeusz Cebo, prokurator rejonowy z Gorlic.

To jednak niejedyna niespodzianka, na którą natrafili śledczy i pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Przy jednym z odwiertów ujawniono pojemniki, najpewniej po takich samych toksynach, które składowane były w rafinerii pod gołym niebem.

Co ciekawe, beczki były puste, więc można się tylko domyślać, że ich zawartość trafiła właśnie czy to do dołów mazutowych, czy wprost do gruntu. Taką tezę dopuszczają również gorliccy śledczy.

Choć prokurator Sławomir Korbelak, zastępca prokuratora rejonowego z Gorlic w dniu wejścia do byłej rafinerii mówił wprost: - Nasze działania zostały skrupulatnie zaplanowane, nie będziemy szukać w ciemno - to pewnie nikt z osób reprezentujących śledczych, policjantów, strażaków, czy też pracowników Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska nie spodziewał się do końca tego, co zastali w niedziałającym od lat zakładzie.

- Na miejscu pracowało 50 osób. Poza policjantami, strażakam i ludźmi z WIOŚ z Nowego Sącza, Krakowa i Tarnowa byli tam też pracownicy starostwa i Urzędu Miejskiego. Mieliśmy też naszych specjalistów, którzy przygotowywali materiał dowodowy, posługując się m.in. dronem - wylicza prokurator Tadeusz Cebo, prokurator rejonowy z Gorlic.

Na miejscu poza profesjonalną wiertnicą, która pozwala wydobywać próbki ziemi z głębszych warstw, było też mobilne laboratorium.

- Niestety udało się dokonać tylko dwóch skutecznych odwiertów. Inne próby nie były możliwe m.in. ze względu na bardzo grząski teren. Zdarzyło się też, że wiertło natrafiało na przeszkody, którymi były betonowe płyty - tłumaczy prokurator.

Podczas drugiego skutecznego odwiertu pracownicy WIOŚ natrafili z kolei na zakopane na terenie rafinerii puste pojemniki po chemikaliach. Choć prokurator nie mówi tego wprost, trudno nie domyślić się, że to pozostałości po niebezpiecznych odpadach, których ktoś pozbywał się skutecznie, na bieżąco. Potwierdza natomiast, że chemikalia były wlewane do dołów mazutowych i w grunt.

- Stąd konieczność pobrania próbek zarówno gleby, jak i z dołów mazutowych - tłumaczy prokurator Cebo.

Wiadomo, że w mobilnym laboratorium udało się ustalić, że są to m.in. mieszaniny kwasów, farb i lakierów. Poza tym pobrano kilkadziesiąt próbek, które wymagają wnikliwych badań.

- Ich wyniki będziemy znali za dwa tygodnie - dodaje Tadeusz Cebo.

Na te wyniki czeka Urząd Miejski, bo tylko od nich zależeć będą dalsze kroki miasta.

- Aby wydać skuteczną decyzję o utylizacji substancji zgromadzonych na terenie byłej rafinerii, musimy określić ich rodzaj, a także sposób utylizacji. Ponadto musimy wskazać osobę lub firmę, która jest za to odpowiedzialna i która poniesie wszystkie koszty z tym związane - tłumaczy Rafał Kukla, burmistrz Gorlic.

To z kolei dość szybko się zmienia. Po awarii zbiornika, do której doszło w sierpniu tego roku, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska poinformował miasto o składzie chemicznym substancji, która się w nim znajduje. Gdy decyzja miała trafić w ręce osób odpowiedzialnych, okazało się, że zbiornik jest już pusty. Chemikalia zgodnie z zapewnieniami miały zostać wypompowane i zutylizowane.

Gazeta Gorlicka

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 1. Dlaczego wychodzimy na pole?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto