Nowy Sącz: wyreżyseruj teledysk i zagraj w nim razem z 'Królikiem'
Kto z nas, będąc nastolatkiem, nie podziwiał wyczynów filmowych kaskaderów. Pościgi samochodowe, płonący ludzie, skoki z dachów i okien, pojedynki wciąż budzą ogromne emocje kinomanów. Dwóch młodych chłopaków ze Starego Sącza nie poprzestało jednak na zachwytach. Śmiałe wizje wcieliło w życie, a swoją pasję wciąż rozwijają i poświęcają się jej z pełnym zaangażowaniem.
- Zaczęliśmy się interesować filmem i różnymi takimi dziwnymi rzeczami, jak jeszcze byliśmy mali - opowiada 22-letni Kamil Wierchomski. - Piotrek ćwiczył taekwondo w dobrej limanowskiej szkole, ja - karate kyokushin. Kamil zna się od podstawówki z Piotrem Radziechowskim, dopiero jednak półtora roku temu zaczęli wspólnie ćwiczyć triki i układy kaskaderskie. - Piotrek miał większą wprawę ode mnie. Dużo wcześniej zaczął kręcić filmiki, w których prezentuje potrącenia przez samochody, pady i skoki z balkonu na stertę kartonów. Ja złapałem bakcyla dopiero na studiach - zwierza się Kamil.
Jego kolega ukończył w tym czasie roczną naukę w szkole kaskaderów. Mieszkali razem na stancji, więc nie trzeba było specjalnego zachodu, żeby wspólnie zaczęli coś robić w tym kierunku. - Ćwiczyliśmy dwa razy w tygodniu na siłowni i w salach gimnastycznych - mówi. - Musiałem poprawić kondycję, siłę i zwinność.
Ciągle dba o zachowanie pełnej sprawności. Trening obejmuje wspinaczkę, pływanie, jeździectwo, szermierkę, walkę combat, kontrolowane poślizgi aut i wiele innych dyscyplin jednocześnie.
- Kaskader to osoba, która nie tylko wykonuje te wszystkie niebezpieczne i niesamowite numery, ale musi je też wcześniej gruntownie przygotować - nadmienia.
W ubiegłym roku na zjeździe harleyowców w Zdyni, kiedy wszyscy bawili się przy muzyce, nagle nastąpił wybuch beczki z łatwopalną cieczą. Tłum ludzi zobaczył płonącego jak pochodnia człowieka. Występ natychmiast przykuł uwagę widowni.
- Ładunek wybuchowy był domowej roboty, a płonące ubranie wcześniej zostało podszyte azbestowym kocem i nasączone naftą - wyjaśnia Kamil. - Paliły się jednak tylko plecy i ramiona, choć nikt nie zwrócił na to uwagi. Gdyby ogień pojawił się z przodu, zabawa mogła się skończyć poparzeniem twarzy i dróg oddechowych. Wiele z nabytych umiejętności kaskaderskich można wykorzystać też w codziennym życiu.
- Ostatniej zimy wpadłem autem w poślizg na obwodnicy Starego Sącza. Gdyby nie wcześniejsze treningi, pewnie skończyłoby się kasacją pojazdu. A tak tylko go zawiesiłem na skarpie rowu - opowiada starosądeczanin. Nie kryje rozczarowania branżą kaskaderską w Polsce. - Żeby dostać się do filmu, trzeba mieć poparcie co najmniej właściciela szkoły kaskaderskiej, dyplom jej ukończenia nic nie daje - narzeka. - Natomiast w Stanach po ukończeniu tygodniowego kursu dostaje się legitymację i można z nią iść wszędzie.
Ostatnio z USA, po kilkumiesięcznym pobycie, wrócił jego kolega Piotrek. Wizyta zaowocowała nawiązaniem kontaktów z hollywoodzkimi kaskaderami i zakupem przydatnego do występów sprzętu. We wrześniu ruszają więc z pokazami jako "Stunt Team". Życzymy powodzenia.
Codziennie rano najświeższe informacje z Nowego Sącza prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Wszystko o Euro2012 na**www.drogadoeuro2012.pl**
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?