- O tym, że coś nie tak jest z wodą płynącą w moim kranie dowiedziałem się w niedzielę - mówi pan Tadeusz. - Ksiądz z ambony przestrzegał, że w wodzie są bakterie coli. No więc już nie ryzykowałem picia - dodaje. W niedzielę zakupił pięciolitrowe baniaki z wodą mineralną, a gdy we wsi pojawia się beczkowóz, to po wodę przyjeżdża pod oczyszczalnię ścieków.
Skażenie wody wykryte zostało podczas rutynowego badania. Pracownicy Sanepidu pobrali próbki tydzień temu, a wyniki przyszły w piątek. - W pobranych próbkach znajdywała się wysoka zawartość bakterii coli - przyznaje Elżbieta Kuras, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.
Jednak jeszcze do niedzielnego wieczora woda płynęła z kranów. - Oczyszczanie sieci mogliśmy zacząć dopiero od poniedziałku. Ale zwiększyliśmy dawkę chloru, żeby można było używać wody do celów sanitarnych - podkreśla Andrzej Salomon, prezes Zarządu Spółki "Dunajec". - W niedzielę wieczorem zakręciliśmy wodę i od poniedziałku już dezynfekujemy sieć - dodaje.
Prezes zaznacza, że mieszkańcy zostali poinformowani o skażeniu. Pracownicy spółki rozwiesili w Tropiu ponad 50 plakatów, a komunikat przekazywał też ksiądz z ambony. Jednak są osoby, które uważają, że informacja o zagrożeniu powinna być szybsza.
- Dlaczego nikt ze spółki nie zadzwonił do mnie już w piątek, jak znane były wyniki? - zastanawia się Wiesław Mrzygłód, sołtys Tropia. - A tak to ludzie pili skażoną wodę. Wywiesili kartki, a po wsi to już mało kto chodzi, wszyscy autami jeżdżą - dodaje.
Jak doszło do skażenia wody? Możliwości jest kilka. - Prawdopodobnie to wynik majowych ulew, bo 12 maja badaliśmy próbki z Tropia. Woda była tu bardzo dobrej jakości - uważa Elżbieta Kuras. - Ale fekalia, które najczęściej powodują w wodzie rozwój bakterii, mogły też dostać się do wodociągu przez nieszczelną kanalizację - dodaje.
Andrzej Salamon ma też pewnie podejrzenia. - Wykluczamy ulewy, bo jedyna studnia w Tropiu w pobliżu Dunajca od roku nie funkcjonuje - zwraca uwagę prezes wodociągowej spółki. - Podejrzewamy, że mogło dojść do celowego zanieczyszczenia, bo jest kilka osób, którym zależy na zdyskredytowaniu naszych działań - dodaje.
Prezes Spółki Dunajec wczoraj przez kilka godzin wspólnie z prawnikami analizował sprawę skażonego wodociągu.
- Zastanawiamy się nad złożeniem zawiadomienia w prokuraturze - przyznaje Salamon. - Analizujemy materiały, które posiadamy, wszystkie za i przeciw. Decyzję podjejmiemy w ciągu kilku najbliższych dni - dodaje.
Z podejrzeniami prezesa nie zgadza się Marian Lupa, były sekretarz spółki, która administrowała wodociągiem w Tropiu przed przejęciem go przez "Dunajec". - Pan prezes kłamie, bo studnia przy Dunajcu nadal działa i to przez powódź woda została zanieczyszczona - uważa Marian Lupa. Mieszkańcy Tropia prawdopodobnie dopiero w przyszłym tygodniu będą mieć wodę zdatną do picia.
Współpraca Anna Koział-Ogorzałek
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?