MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejny krzyż na Górze Zebełeckiej

Stanisław ŚMIERCIAK
Strażacy i medycy robili wszystko, by ocalić ofiary.   Fot. Stanisław ŚMIERCIAK
Strażacy i medycy robili wszystko, by ocalić ofiary. Fot. Stanisław ŚMIERCIAK
Jeden z samochodów minął krzyż znaczący miejsce gdzie na Górze Zabełeckiej kobieta straciła życie w wypadku drogowym. Inny tam się zbliżał. Około 50 m od krzyża w stronę centrum Nowego Sącza volkswagen polo i skoda ...

Jeden z samochodów minął krzyż znaczący miejsce gdzie na Górze Zabełeckiej kobieta straciła życie w wypadku drogowym. Inny tam się zbliżał. Około 50 m od krzyża w stronę centrum Nowego Sącza volkswagen polo i skoda fabia zderzyły się czołowo. Było kilka minut po godz. 15 w sobotę.

- Usłyszałam huk i wybiegłam z domu - mówi młoda kobieta stojąca na poboczu przed domem, patrząca na wysiłki lekarzy i strażaków ratujących ofiary wypadku. - Dwa wraki aut były odrzucone daleko od siebie. W skodzie wystrzeliły poduszki i ludzie ucierpieli niewiele. W volkswagenie była masakra. Podtrzymywałam głowę najciężej rannego, bo wydawało się to jedyną szansą na ocalenie mężczyzny do przyjazdu ratowników. Ruch na drodze ustał. Wnet pojawiła się karetka, chyba przypadkowa, wracająca z trasy. Później następne sanitarki i wozy strażackie.

- Dajcie z karetki tamtą torbę - woła lekarz Danuta Cabak-Fiut,dyrektor Sądeckiego Pogotowia zmieniając strażaka reanimującego rannego mężczyznę ułożonego na noszach obok wozu strażackiego. - Intubujemy, a zaraz dajemy adrenalinę. Walczymy, bo nam odchodzi! Przepuście tamtą karetkę! Niech jedzie do szpitala! Kroplówka! Dalej masujemy serce!

Nad rannym pochylają się medycy i strażacy. Strażak prowadzi dorosłego mężczyznę, sadza go na progu karetki i opatruje niewielkie zranienia na głowie. Policjanci rozpytują obecnych czy ktoś widział zderzenie. Starają się ustalić skąd jechała skoda, a skąd volkswagen, bo oba wraki stoją niemal w poprzek drogi. Strażacy jeszcze majstrują przy rozbitych wozach, żeby nie zapaliły się od zwarcia instalacji elektrycznej albo wycieku paliwa.

Od wypadku minęło kilkanaście minut, a kolejka aut sięga po horyzont w Wielopolu od strony Krakowa, a od strony miasta sznury samochodów są zarówno w ul. Tarnowskiej jak i ul. Witosa. Niektórzy kierowcy są zdecydowani ruszyć objazdem. Ci od Krakowa skręcają w Zabełczu za kaplicą-grotą, by pojechać przez Gaj i Roszkowice. Ci pierwsi jakoś sobie radzą, ale już na skrzyżowaniu Zabełeckiej z Cisową widać, że nie wszystko idzie dobrze. Z góry zawraca autobus PKS zdążający z Krakowa do Gorlic.

Najwyraźniej w porę ktoś ostrzegł kierowcę, że dalej tak duży wóz się nie zmieści. Z trudem mija się z autami osobowymi. Wąską drogą jadą i busy, ale ich kierowcy nie rezygnują z szansy na przedarcie się. Kawalkada się posuwa. Znacznie gorzej jest na zjeździe do Roszkowic. Tam nie ma miejsca na mijanki, a pod górę też jedzie już sznur aut. Są busy i miejski autobus do Ubiadu.

Do uczestników akcji ratowniczej dociera wiadomość, że spieszący na miejsce wypadku na ul. Tarnowskiej policyjny radiowóz volkswagen vento uległ kolizji na ul. Krakowskiej. Na ostrym zakręcie przed mostem na Dunajcu uderzył w barierki zabezpieczające drogę i jest uszkodzony. Nikomu nic się nie stało. Także karetka straży pożarnej spiesząca do tego wypadku uczestniczyła w kolizji na ul. Kunegundy.

Życie utopione w promillach

Na miejscu drogowej tragedii nieustannie trwa walka o ocalenie najciężej poszkodowanego. Wiadomo, że to 25-letni pasażer volkswagena. Ratowany jest również kierowca tamtego auta. Ma złamaną miednicę, wstrząs mózgu, ciężki uraz nóg. Nim też zajmują się medycy. Policjanci sprawdzają trzeźwość kierowców rozbitych pojazdów. Widać przerażenie na ich twarzach. Alkomat wskazuje ponad dwa promille alkoholu w oddechu. U każdego.

Wysiłki lekarzy i strażaków ratujących 25-letniego pasażera volkswagena kończą się fiaskiem. Na Górze Zabełeckiej stanie kolejny krzyż.

Miejsce przeklęte

Góra Zabełecka ma swą czarną historię, której każdy z rozdziałów zapisany został tragedią. Można twierdzić, że są dwa tomy. Każdy zawiera zdarzenia z innego zbocza. Sobotni dramat wpisuje się do tomu poświęconego odcinkowi drogi od szczytu ku centrum Nowego Sącza. Ubiegłoroczna tragedia upamiętniona krzyżem to audi wpadające na chodnik wprost na kobietę wracającą do domu i spadające ze skarpy na podwórze domu, gdzie bawiły się dzieci. Również w roku ubiegłym u podnóża góry wywrócił się tir załadowany grafitowymi walcami. Sporo lat wcześniej i kilka metrów niżej od krzyża taksówkarz jadący skodą wypadł z drogi w przepaść spadając na dach budynku. Osierocił żonę oraz małe dziecko. Kilkanaście metrów od miejsca, w którym rozegrała się sobotnia tragedia, ale dużo wcześniej, samochód wjechał w dom, którego już nie ma.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto