Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Przemysław Gawlik: Obecny czas to wielkie rekolekcje dla całego świata

Redakcja
O trudnej posłudze kapelana szpitalnego, o tym, co Bóg chce nam powiedzieć przez pandemię i jak dobrze przeżyć święta Wielkanocy, rozmawiam z księdzem Przemysławem Gawlikiem z Męciny, obecnie kapelanem w jednym ze szpitali w New Jersey.

FLESZ - W czasach koronawirusa jesteśmy lepsi, bardziej empatyczni

Ile osób zakażonych koronawirusem leży w szpitalu?
W tym momencie (3 kwietnia) mamy 248 osób. Powstają nowe izolatki, tzw. komory ciśnieniowe. Szpital może pomieścić maksymalnie 850 osób. To nie jest szpital tylko dla chorych na koronawirusa. Ten wirus, to jest taki ,,ekstra dodatek” do i tak ciężkiej pracy. Personel medyczny i my, kapelani staramy się zachować spokój. Nie ma paniki. Tu, gdzie mieszkam i pracuję jest jeszcze w miarę spokojnie.

Jak wygląda posługa duszpasterska kapelana szpitalnego w dobie koronawirusa?
Musimy się trzymać wyznaczonych od biskupa restrykcji. Nie wolno nam np. udzielać sakramentu namaszczenia chorych, nie możemy wejść do osób zakażonych. Modlimy się za szklanymi drzwiami, udzielamy apostolskiego błogosławieństwa i rozgrzeszenia.

Apostolskie błogosławieństwo zastępuje spowiedź?
Tak. Apostolskie błogosławieństwo zawiera w sobie rozgrzeszenie. Jeśli pacjent ma skruchę i wolę poprawy odpuszczane są mu grzechy. Natomiast jeśli tylko wyzdrowieje, powinien od razu przystąpić do tradycyjnej spowiedzi. Należy pamiętać, ze posługa kapelana nie ogranicza się wyłącznie do pacjentów. Jesteśmy też dla ich rodzin. Jest to tym bardziej ważne, że bliscy mają całkowity zakaz odwiedzin nawet w obliczu śmierci pacjenta. Jesteśmy jednym pomostem między pacjentami, a ich rodziną, a w kluczowym momencie przejścia z tego świata, zastępujemy im bliskich.

Bywa, że rodziny proszą, by pomodlić się z nimi wspólnie. Wówczas ja modlę się za szybą w pokoju, a chory łączy się z bliskimi przez telefon. Zdarzają się przypadki, że rodziny są wewnętrznie skłócone, wówczas pełnimy trudną rolę mediatorów. Ale jest podstawowa zasada, której musimy się trzymać: nie możemy się nigdy narzucać. Naszym zadaniem jest towarzyszyć. Czasem nie trzeba nic mówić, wystarczy cicha obecność.

Nie boi się ksiądz zakażania?
Nie. Najgorsza jest panika. Po prostu wypełniam swoje zadanie: jestem, słucham i pomagam. Jestem już odporny psychicznie. Strach mnie nie paraliżuje. Rok temu na początku czerwca poprosiłem biskupa, by mnie oddelegował do pracy w szpitalu na kilka lat. Zdziwił się trochę, ale się zgodził. To niezwykle trudna, emocjonalna praca. Pracuję pięć dni w tygodniu. Czasem budzi mnie telefon o 2 – 3 godzinie po północy, że pacjent prosi o wsparcie. Ubieram się i jadę do szpitala. Mało księży chce być kapelanami. Każdy boi się cierpienia i śmierci. Dlatego nikomu tej pracy nie można narzucić. Każdego dnia stykam się z bólem, ale też każdego dnia doświadczam mnóstwa dobra. Dziś wiele osób traci nadzieję, a paradoksalnie w szpitalach jest jej najwięcej. Ludzie jednoczą się, pomagają sobie wzajemnie. Dziś np. załoga szpitala otrzymała pizzę i komplet maseczek. Taka postawa buduje, jednoczy.

W obliczu śmierci ludzie bardziej zbliżają się do Boga?
Czasem to jest jedyna okazja. Szpitale mimo bólu i cierpienia, to piękne miejsca, to tutaj rodzi się wiara, nadzieja i miłość.

Co Bóg chce nam powiedzieć przez epidemię?
Moje zdanie jest takie: To są doskonałe rekolekcje dla całego świata. W krótkim czasie zostało nam odebrane prawie wszystko. Dopiero teraz mamy prawdziwy Wielki Post. Mieliśmy wszystkiego pod dostatkiem, opływaliśmy w dobra, jak powiedział papież Franciszek: ,,Myśleliśmy, że zawsze będziemy zdrowi w chorym świecie”. I co? Nagle się okazało, że wystarczy mała rzecz, maleńki niewidoczny wirus, by sparaliżować cały świat. To wszystko uczy ogromnej pokory, a także tego, byśmy potrafili doceniać tych, których mamy.

Zamknięte kościoły, wierni nie mogą uczestniczyć w obchodach Triduum Paschalnego. Jak w tej nowej i trudnej sytuacji dobrze duchowo przeżyć Wielkanoc?
Możemy wszystko zobaczyć dzięki środkom masowego przekazu, w telewizji, Internecie. Oczywiście, że to nie to samo, ale korzystajmy z tych możliwości. Pomódlmy się też za naszych kapłanów, oni także tęsknią za swoimi parafianami. Wcześniej nie docenialiśmy Mszy św., Sakramentów, trochę nam to wszystko spowszedniało. Ta tęsknota i ten głód był nam potrzebny. Dlatego wierzę, ze kolejne święta, przeżyjemy jeszcze głębiej i z wielką radością. Ważne jest też, by być razem. Nie możemy się odwiedzać, ale możemy do siebie zadzwonić, porozmawiać. To doskonała okazja, by za sobą zatęsknić, by odkryć dar obecności drugiego człowieka. Cieszmy się sobą nawzajem! Ta sytuacja uczy nas spędzać czas w rodzinie, a nie w galeriach handlowych. Ja ze swoją rodziną w Wielkanoc chciałbym się połączyć przez skype, by choć przez chwilę pomodlić się wspólnie. Mam nadzieję, że się nam uda. W Wielkanoc nie śpijmy do południa. Przygotujmy stół wielkanocny, nakryjmy do śniadania, wcześniej odmówmy modlitwę błogosławieństwa pokarmów. Zachęcam do takiej modlitwy.

Przykładowa modlitwa błogosławieństwa stołu w Niedzielę Zmartwychwstania może być np. zaczerpnięta z Ewangelii św. Mateusza. Oto jej fragment:
,,Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie troszczcie się zbytnio i nie mówicie: co będziemy jeść? co będziemy pić? Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane”.
Po odczytaniu tekstu jedna osoba mówi: Módlmy się: Z radością wysławiamy Ciebie, Panie Jezu Chryste, który po swoim zmartwychwstaniu ukazałeś się uczniom przy łamaniu chleba. Bądź z nami, kiedy z wdzięcznością spożywać będziemy te dary, i jak dzisiaj w braciach przyjmujemy Ciebie w gościnę, przyjmij nas jako biesiadników w Twoim królestwie. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Wszyscy odpowiadają: Amen. Zapalmy też świecę i umieśćmy ją na stole.

Święta odarte z komercji pomagają nam odkrywać prawdziwy sens tych dni?
Osobiście bardzo się cieszę, że nie ma komercji. Ona jest nam do niczego nie potrzebna. Zamiast tego potrzebujemy wiary, miłości, życzliwości, uśmiechu, rodziny. W tym znaczeniu wirus ma swoje pozytywne strony. Teraz naprawdę możemy przeżyć dobre święta. Możemy się zastanowić nad sobą, nad tym, co jest nam tak naprawdę potrzebne? Czy czekoladowy zajączek, czy druga osoba? Dziś nikt nie kupuje jajeczek, zajączków i ozdób wielkanocnych. Zamiast tego troszczymy się o innych, to jest prawdziwe przeżywanie Wielkiego Postu. Wielki Post ma nas przemienić. Przez lata narzekaliśmy, że nie czujemy świąt, zarówno Wielkanocy, jak i Bożego Narodzenia. Nic dziwnego, skoro już kilka tygodni wcześniej byliśmy bombardowani komercją ze wszystkich stron, która zagłuszała prawdziwą istotę tego czasu. Dziś tego nie ma. Dziś święta są oczyszczone z komercjalnych zbytków. Dziś nadajemy świętom nowe, rodzinne znaczenie. Nie zmarnujmy tego czasu.

Na koniec, czego życzy ksiądz swoim rodakom z Limanowszyzny?
Po pierwsze: Nie łamcie się duchowo. Po drugie: Módlcie się za siebie nawzajem. Niech Zmartwychwstały Pan obdarzy Was swoją radością i niech Wam błogosławi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Ksiądz Przemysław Gawlik: Obecny czas to wielkie rekolekcje dla całego świata - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto