Zostawił po sobie tyle dobra wlanego w serca, tyle ciepłych wspomnień, że łzy same cisną się do oczu na myśl, że nie ma go już na Ziemi. Ale gdyby mógł wrócić na chwilę, aby coś jeszcze powiedzieć, pewnie powiedziałby: "nie płaczcie, nie odchodzę daleko, prędzej czy później zobaczymy się znów".
Miał serce dla nas - przed kilkunastu laty bardzo młodych ludzi. Umiał z nami rozmawiać, śmiać się, żartować. Nie bał się dopuścić nas do głosu w Kościele w Brzeznej. Nawet pozwolił zagrać i zaśpiewać Panu Bogu reggae, co w 1992 roku było decyzją wyjątkowo odważną. Świętej pamięci proboszcz Stanisław Maślak słuchał nie do końca pewien, czy tak można, ale dał się przekonać wikaremu Józefowi, że młodzi chwalą Ojca w swoim rytmie, co nie znaczy wcale, że mniej Go kochają...
Ci młodzi, dla których był do tańca i do różańca, odwiedzali go później w Laskowej, gdzie przyjmował jak zwykle gościnnie i jak zwykle z uśmiechem. - Chodźcie na ciacho i opowiadajcie mi, jak jesteście szczęśliwi, a jak nie jesteście, to mówicie mi, co was smuci - zapraszał. Takim go zapamiętałam ja i przyjaciele z parafialnej młodzieżowej gazetki "Graffiti" oraz ci, którzy razem ze mną grali Panu Bogu w świątyni Brzeznej w rytmie reggae. i bluesa.
Bóg powołał do siebie księdza Józefa Kiełbasę bardzo wcześnie. Miał zaledwie 54 lata.
Dziś jego bliscy i parafianie odprowadzili go w ostatnią ziemską podróż na miejsce wiecznego spoczynku
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?