Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Limanowa: stanął w obronie swej dziewczyny, która uprawiała prostytucję

Artur Drożdżak
archiwum Polskapresse
Groźby, przywłaszczenie mienia i pobicie. To czyny mieszkańca Nowego Sącza, za które trafił za kraty. Grzegorz J. przekonuje, że dwaj pokrzywdzeni próbowali wymusić haracz od jego dziewczyny, trudniącej się nierządem w Limanowej.

Poznańską prostytutkę poznał w 2013 r. Z czasem emocjonalnie zaangażował się w związek. Wynajął dla kobiety mieszkanie w Limanowej. Tu świadczyła usługi seksualne. Ogłaszała się na portalu wwww.roksa.pl. Podawała cennik i numer telefonu.

W Limanowej mieszkali na stałe Janusz M., Tomasz L. i Dawid M. 8 września ub.r. jeden zadzwonił do prostytutki. Oddzwoniła w obecności Grzegorza J. Usłyszeli męski głos i stwierdzenie, że "jeśli kobieta chce pracować jako prostytutka, musi im płacić pieniądze". Padły groźby pod jej adresem, jeśli nie spełni żądania. Godzinę później kobieta znowu zadzwoniła do mężczyzn.

Tomasz L. i Janusz M. zapowiedzieli, że zjawią się u niej osobiście. Kiedy przyszli, prostytutka zawiadomiła swojego chłopaka. Grzegorz J. przybył na miejsce z grupą 8-10 zamaskowanych mężczyzn. Mieli pałki, kije bejsbolowe, a on nawet maczetę. Wpadli z rykiem, jak to opisali pokrzywdzeni. Złamali jednemu kość łokciową, wyprowadzili z mieszkania i zmusili do oddania portfela, pieniędzy, dokumentów i telefonu. Wystraszony i pobity Janusz M. ukrył się w lesie na kilka godzin i dopiero rano zgłosił się do szpitala.

Policja o zajściu dowiedziała się przypadkowo następnego dnia, formalnie śledztwo wszczęto kilka tygodni później. Przesłuchiwany Grzegorz J. potwierdził jedynie, że przyłączył się do bicia Tomasza L. Dodał, że jego dziewczyna żaliła mu się, że dwaj mężczyźni powiedzieli, że "ma płacić, albo wyp...ać z tego miasta". Wziął więc kolegów z Sącza i przyjechali do Limanowej. Zastali kobietę, miała poszarpane ubranie, łzy na twarzy, dlatego poturbowali jej krzywdzicieli. Pobici mówili, że do mieszkania wysłał ich znajomy Dawid M. On twierdził, że żądanie haraczu to był tylko głupi żart, a nie faktyczna próba wymuszenia pieniędzy.

Sąd w Nowym Sączu nie wykluczył, że agresja Grzegorza J. była efektem jego zaangażowania emocjonalnego. Mogła jednak wynikać z tego, że był sutenerem prostytutki i zależało mu na czerpaniu korzyści z nierządu. W tym zakresie oskarżony odmówił składania wyjaśnień. Wydając wyrok sąd uznał za okoliczność łagodzącą jego częściowe przyznanie się do winy i sprowokowanie zajścia przez mężczyzn dzwoniących z żądaniem haraczu. Obciążającą okolicznością było działanie w recydywie Grzegorza J.

Oprócz kary więzienia, ma zapłacić 3 tys. zł za wyrządzoną krzywdę i złamanie kości. Prostytutka w innym procesie została skazana za pomoc w pobiciu pokrzywdzonych.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto